2 czerwiec 2010r.
Wczoraj moi E-panowie mieli trudny dzień - pańcia zabrała chłopców na kastrację
Generalnie tzw. całokształtem nic a nic zachwyceni nie byli
Najpierw pańcia zabrała koteckom jedzonko
i nagle ogłuchła i oślepła na ich protesty
Potem ni z tego ni z owego wpadła nagle do domu w środku dnia, kiedy to kotecki chcą sobie smacznie spać, porwała trzy niczego nie spodziewające się bźdące, wpakowała do transportera i wywiozła nie wiadomo gdzie
Pan doktor chłopców opukał, ostukał, wybadał, pod ogonkami wymacał
i zabrał kotecki a pańci kazał jechać i spokojnie
czekać na telefon... Chłopcy kastrację przeszli bardzo dzielnie
jak przyjechałam to trzy, z lekka zawiane
bźdące radośnie dryptały w transporterku
no nareszcie przylazłaś, długo tu jeszcze mamy czekać, do domu, do domu natychmiast
W domu, ledwo otworzyłam transporter cała trójeczka sruuuu z transprtera i prosto do miseczki z jedzonkiem Melby... ale pańcia była szybsza
- w końcu pańcia trzeźwa a kotecki dalej z lekka zawiane
Porwanie miseczki z jedzonkiem, tuż sprzed samych nosków kocich, spotkało się z ogromną dezaprobatą, co chłopcy obwieścili głośno i wyraźnie
I od tego momentu rozpoczęło się terroryzowanie pańci poparte donośnymi efektami dźwiękowymi
Chłopcy zadowoleni byli tylko i wyłącznie gdy leżałam razem z nimi i uskuteczniałam mizianki, przytulanki i całowanki
a jakakolwiek aktywność z mojej strony wywoływała płacz całej trójki
Cóż było robić, ułożyłam się razem z chłopakami, oni skwapliwie zajęli miejscówki na mnie i tylko od czasu do czasu któryś stwierdzał, że może jednak wolałby się przemieścić w jakąś inna część pańci
albo uznawał, że któryś z braci nadmiernie go od pańci odsunął i gramolił się po braciszkach byle mocniej się przytulić
Najpierw Emilek przylgnął całym cialkiem do mnie, dalej był Elliocik z główka oparta na mojej rece, a na końcu Eryczek. Elliot szybko doszedl do wniosku, że on to jest sprytniejszy niż bracia, przelazł przez Emilka i wpakował się po koc - o to dopiero przytulenie jak należy! i usnął sobie nieboraczek tylko mu główka spod kocyka wystawała
Chwilę później Eryczek doszedł do wniosku, że on to jednak wolałby ciut inaczej i bliżej, przelazł przez Emilka i uwalił się na kocyku przygniatając Elliotka
Po jakimś czasie Elliotowi zrobiło się za ciepło, wypełznął więc na zewnątrz, ułożył się wzdłuż mojej ręki tak, że brzuchem zaległ na głowie Eryczka
Ciut go przesunęłam, żeby brata nie zadusił swoim grubym brzuchem, ale całe to zamieszanie obudziło Emilka, który dopiero teraz zorientował się, ze został niecnie wypchnięty przez braci na sam brzeg
więc dawaj zaś się bliżej gramolić
I tak to mniej więcej wyglądało ...az do rana
W międzyczasie chłopcy zasnęli bardzo głęboko... tak głęboko, że nagle poczułam że moja prawa ręka - prawie na całej długości robi się nagle jakaś taka ciepła, a raczej gorąca...
o żesz, coś jest nie halo
to Elliocik tak mooocno zasnął
No ale co tu robić skoro w tym samym czasie leżałam już przygnieciona Emilkiem i Eryczkiem
szkoda się ruszać i wszystkich budzić
Wzięłam więc delikatnie Elliota, położyłam na moim brzuchu - ziewnął rozkosznie, przeciągnął się
i usnął na nowo, a ja zostałam już z bynajmniej nie ciepłym
za to kompletnie przemoczonym rękawem
Śpią tak słodko, no nic, leżymy dalej
Nagle czuję, znowu robi mi się coś ciepło, a raczej gorąco
tym razem w nogi... a to przecież nie ja...
Leżę dalej i myślę
no kurka wodna szkoda cała trójkę ruszać skoro tak słodko śpią...
przesunęłam kawałek Emilka, żeby na mokrym nie leżał i myślę dalej
no ale hartu ducha starczyło mi do czasu az nie zaczęło mnie telepać z zimna, bo jakoś tak w 1/3 być mokrym, to takie troszkę dreszczotwórcze jest
No i chyba dobrze ze jednak się ruszyłam, bo gdy tylko ocknął się Eryczek z nieprzytomnym wyrazie pysia: co się dzieje, co się dzieje
podryptal powlutku do kuwetki i zrobił ładne acz bardzo dłuuugie si
więc chyba uchroniło mnie to przed trzecim prysznicem
W czasie kiedy zmieniałam koce na suche
i się przebierałam w ubrania też suche
cała trójka łaziła za mną i marudziła: no długo jeszcze, co tak łazisz, kładź się ale to natychmiast
No to w biegu jeszcze korzystając z okazji, że i tak jest zamieszanie
złapałam kawałek boczku zagryzłam czekolada i zapiłam to wszystko obficie coca colką
- no to teraz możemy dalej spać
Zrobiłam potem jeszcze jeden krótki przerywnik na jedzenie tym razem kocie, chłopcy marudzili cały czas przestali tylko kiedy dałam i miseczki z jedzonkiem, ale gdy tylko je połknęli
rozpoczęli swoje jęki na nowo - no po co siedzisz przy komputerze, chodź tu do nas, ale to natychmiast bo jest nam bez Ciebie bardzo smutno
I uziemili mnie wtedy już do rana
Oczywiście przekładaniec i przepychaniec trwał nadal, ale koniec końców Elliot uznał, ze najlepszym miejscem jest mój brzuch i musiałam go cała noc asekurować, bo co chwilę się z niego zsuwał
Emilek spał w zagięciu mojej ręki z nosem wtulonym w moją pachę
a Eryczek wymościł sobie gniazdko na moich nogach
O poranku chłopcom szumek z główek już całkiem uleciał i gdy tylko naszykowałam im jedzonko... rzucili się na nie jakby co najmniej z tydzień byli głodzeni
O poranku mieli tez jeszcze inna atrakcję, ale tu najpierw dwa słowa o mamuśce Melbie, która nie popisała niestety nadmiernie
Najpierw płakała jak jej dzieci zabrałam do weta
a jak jej ich w końcu oddałam, to ta zaś w płacz, że to oszustwo, że ona głupia nie jest
, tych trzech a i owszem podobni, ale pachną zupełnie inaczej... tak jakoś strasznie groźnie
to na pewno jakieś podrzutki a nie jej dzieci
Co prawda jak usnęli to przychodziła raz po raz obwąchiwała ich, podlizywała, ale jak się tylko który ruszył to dawaj na niego pchy i pchy
Nie przebierając w słowach powiedziałam jej dosadnie, co ja myślę o jej intelekcie
i wywaliłam pokrakę od dzieci - nie będzie mi dzieci stresować swoimi pchy! Ona będzie miała troszkę czasu na przemyślenia, a dzieci w tym czasie przesiąkną na nowo dobrze znanymi bezpiecznymi zapachami
Przez to dzieciaki asystowały mi po raz pierwszy w łazience i były bardzo tym zafascynowane
Oczywiście pierwszy do łazienki wkroczył nie kto inny jak Elliot
o żesz, ale fajne miejsce, a ja nic nie wiedziałem, że takie coś jest w moim domu
i dawaj latac po całej łazience i wściubiać nosek w każdy jeden kąt
W tym czasie Emilek i Eryczek usiedli, jak przystało na grzeczniusie kotecki na progu łazienki i dialog pomiędzy sobą takowy poprowadzili:
Emilek:
Ty patrz Eryk, Elliot TAM gania jakieś szuru buru TAM robi, chodź też TAM idziemy
Eryczek:
Ty Emilek nie bądź taki kozak, niech Elliot lepiej obada jak TAM jest potem wróci i nam powie, a my wtedy TAM bezpiecznie wejdziemy
Siedzą chwilkę i oczekują na powrót brata - bohatera, a tu guzik z pętelką
Elliocik ani myśli wracać. O kurcze! a to co
kabina prysznicowa, no rewelacja!!! I nim się zorientowałam co się dzieje, Elliocik hoooop.... no ale tu czekała go niespodzianka, bo Elliot nie spodziewał się, że trafi w przepaść a do tego mokrą
jak szybko wskoczył tak jeszcze szybciej wyskoczył jak z procy
- no co, no co się ze mnie śmiejesz. to przecież było zaplanowane
i dawaj dalej kąty w łazience zwiedzać. Zerkam na dwa posagi na progu, posąg Emilek coś kombinuje:
Eryk, no chodźże TAM idziemy, ja widzę, ze Elliot TAM się dobrze bawi
Eryk:
Wiesz co Emil, to nie tak, ze ja się boję
ale ja to już dogłębnie przemyślałem
idź ty sam, a ja tu będę wam tyły osłaniał
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz