Dzisiaj moje maleńkie Florusiątko kończy dwa latka
Florianek wyrósł na wielkiego, miśkowatego kocura a ja wciąż mam przed oczami tą maleńką, chudą, schorowaną pchełkę... Pamiętam miny wetów na widok Florka... i pytania czy jestem świadoma tego, że on ma właściwie minimalne szanse na przeżycie... Waga lecąca na łeb na szyję, lecące przez ręce ciałko, jedzonko po kropelce do pysia, a w końcu wybuchy ropy z każdego miejsca schorowanego, maleńkiego ciałka i do kompletu mój maniacki upór, żeby go ratować za wszelką cenę... Pamiętam jak ryczałam jak głupia kiedy w końcu waga drgnęła do przodu, kiedy dojechałam po szaleńczej jeździe do weta gdy wybuchnął mu pępuszek i nie wiedziałam czy go żywego do weta dowiozę i bałam się nawet zajrzeć do środka mojego poduszkowego zawiniątka... a potem gdy po raz pierwszy z ogromną pasją dorwał się do surowej wołowinki i zawijał ją, aż mu się uszka trzęsły... Wierzyć mi się nie chce, że to już dwa lata... Między mną a Florkiem jest wyjątkowa więź i chyba nie bez znaczenia jest to, że byłam mu matką od tych pierwszych chwil jego życia. Floruś musi się ze mną poprzytulać chociaż kilka godzin na dobę bo inaczej jest nieszczęśliwy. Gdy jestem zbyt długo zajęta czymś innym, łazi za mną i marudzi, no zajmij się mną w końcu zaczyna mruczeć i wspina się po mnie Gdy siedzę przy komputerze, Floruś wskakuje na fotel i układa się za mną - no bo najważniejsze, to móc się do pańci przytulić albo włazi mi na plecy i memla mi głowę W nocy zawsze śpi ze mną i bardzo często budzę się w objęciach Florka, on obejmuje mnie łapkami za szyję, a ja jego i tak sobie śpimy A jeśli już nie są to pełne objęcia, to Floruś obejmuje choć moją rękę łapkami, główką się do niej przytula i widać, że wtedy jest pełnia Florusiowego szczęścia ...Większość poranków wstaję z łóżka... z mokrymi włosami bo Florianek tak mi sumiennie głowę w nocy szoruje Ostatnio bardzo mu się postura zbyczyła łepetynę ma wielką, karczycho prawdziwie kocurze, no i w ogóle jest wielki a do tego ostatnio kudełków mu narosło, takich troszkę ala Tinusiowych Nigdy nie sądziłam, że będzie aż takim dużym kotem Rano gdy wychodziłam do pracy, Florek leżał w nonszalanckiej pozie, wyciągnięty na całą długość na półce z książkami... i wiele miejsca na tej półce to nie było za jego szanowną pupką
Florianku, dziecinko moja najukochańsza życzę ci wszystkiego co najlepsze wielu, wielu lat w zdrowiu i by każdy dzień przynosił ci pełnię szczęścia
To był cudny weekend z marzeń dla mnie Najpierw odwiedzinki u Katki a w niedzielę do kompletu odwiedzinki u mnie całej rodziny Goliashów no dobra, nie całej, bo Goliash i Agat w domku zostali ale nawet bez ich udziału były to strasznie miłe odwiedzinki Moje niezwykle odważne koty najpierw gdy Bartuś słodko spał w nosidełku, powolutku i na paluszkach podchodziły, żeby sobie malutkiego człowieka zobaczyć Pierwsza była Demi, potem Zuzka - szorując brzuchem po podłodze i Onyś, ale ten gdy Bartuś ruszył rączką... ratował się sromotną ucieczką Bartuś za długo sobie nie pospał, bo paskudna ciotka zastukała szklankami i dzieciątko obudziła... i wtedy moje ogromnie odważne koty, dały nogę z dzikim wytrzeszczem oczu do tego Najbardziej popisała się Melbusia... która zwiała na piec i zakopała się pod kocykiem... a to manewr, który wykonuje zawsze gdy ja odkurzam No ale dość szybko cała ta bohaterska gromadka poszła po rozum do głowy, przestali robić wielkie oczy, a koniec końców nawet się stwory z Jula bawiły Julę uwielbiam od zawsze, zresztą już Wam o tym pisałam Jest wyjątkowa, inteligentna, urocza no i taaaaka piękna No a już całkiem mnie na łopatki rozłożyła, kiedy upłakała mi się dziewuszynka przed wyjściem i mówi mi tak: ciociu jestem taka nieszczęśliwa, ja nie chcę stąd iść Oczywiści o rozpaczy szybko zapomniała i tłumaczyła mi, że kotków do nosidełka Bartusia wkładać nie można, bo po pierwsze nie zmieści się żaden razem z Bartusiem, a po drugie, mogłyby sobie coś w łapkę zrobić No i jak tu takiej Juleczki nie kochać
Katka, po raz nie wiem już, sama który dziękuję Wam za ta cudowną sobotę i za cudowny domek dla tych moich E-dzieciątek Od samego początku byłam absolutnie pewna, że dom Katki to najwspanialszy pod słońcem domek dla moich maluszków , ale móc przyjechać i zobaczyć "na żywo" to jedna z chwil najbardziej łapiących za serce w hodowli Nie jestem w stanie ująć w słowa tego co czułam patrząc na te dwa E-bączki, piękne, wyniuniane, szczęśliwe... a do kompletu duma i miłość bijąca z twarzy, baaa, z całych postaci ich Rodziców Elliocik patataj, patataj bez chwili zastanowienia wybiegł mi na powitanie, cześć, miło cię widzieć, tyyy tylko zobacz jak się tu urządziliśmy, a jakie mamy półeczki, a drapaczek, a ile zabawek i jakie fajne Emilek był nieco onieśmielony i widać było, że duma: co to właściwie ma być ten cały cyrk wpadła tu jako ta bomba, hałasu narobiła, szuru buru, nie no, to już przesada ta ona meble mi w moim własnym domu przestawiać zaczyna No ale z czasem obwąchał mnie wyraźnie zaciekawiony od stóp do głów i dostojnie przedreptał po moich nogach a nawet dał się porwać w ramiona i wyprzytulać Elliot to taki radosny wszędobylski skrzacik, otwarty i bezstresowy Emilio za to wrażliwy i delikatny młodzian, zakochany bez pamięci w Katce Jest w nim bardzo dużo z Melby z tą wrażliwością i wybitna gracją włącznie Elliot jest normalnym prawidłowo rozwijającym się, całkiem sporym siedmiomiesięcznym kocim podrostkiem, a Emillio... no mało z wrażenia nie padłam - KOLOS Wagowo na chwilę obecną prawie jak Melba... tyle że Melba jest od Emilka zdecydowanie grubsza Łapska ma grube jak tygrys i najbardziej obfity włos z całej trójeczki E-misiow Elliocik pozował mi przecudnie, a jak sobie życzysz, mam leżeć a bardzo proszę, teraz siedzieć - robi się, w końcu ja gwiazdor jestem Za to Emilka trzeba było błagać a jak w końcu łaskawie wkroczył na plan zdjęciowy, to wiercił się i kręcił, mył i kombinował co by tu jeszcze, żeby mi focenie utrudnić Fotki są jakie są, ale są i mam szczery zamiar zaraz Was nimi zarzucić, a cooo
Najpierw pan gwiazdor Elliocik
Emilek który nie tylko nie bardzo był chętny pozować, ale jeszcze ma w sobie coś takiego, że fotki zupełnie nie oddają jego urody, no Emilka to po prostu trzeba na żywo zobaczyć