Figaro odpomponiony
Od środy wieczorem, w imię solidarności, głodowały wraz z Firago pozostałe dzieci F i Tinusia
a o poranku do głodujących dołączyły dzieci G i Marysia
Wczoraj na 12.00 zawiozłam Figaro do kliniki
pan doktor wybadał dzieciątko, wymacał, ostukał, opukał... i zabrał mi moje maleństwo
obiecując, że jak tylko maluch zacznie się wybudzać da mi znać.
Oczywiście wśród dorosłych kotów wywołał popłoch
Melbę i Demi trzyma do dzisiaj
za to dzieci zachowały się cudownie
Nie tylko żadne na niego ani nie fuknęło, ale wszyscy pchali się jeden przez drugiego, żeby Figaro pocieszyć, przytulić i oczywiście wyszorować
A dowodziła całą akcją Gabryśka, która prawie cały czas leżała z Figaro, łapkami obejmowała go za szyjkę, pucowała mu uszka i całowała w pycholek
Całe popołudnie Figaro spędził leżąc na mnie i odsypiając narkozę. Oczywiście w ramach podziękowania za dostarczone mu atrakcje osikał mnie elegancko
, kiedy tylko zapadł w głęboki sen, ale ja po poprzednich kastracjach byłam już na to przygotowana i zaopatrzyłam się w podkład do przewijania niemowląt
Wieczorem chciałam mu dać tylko troszkę mokrego, ale Figaro miał inny plan
zrobił karczemną awanturę, gdy usiłowałam go zamknąć a wypuszczony do kuchni pognał do miseczek z porządnym jedzeniem a nie z jakimiś tam delikatesami dla rekonwalescentów
W nocy spał na moim brzuchu jako ten aniołek
... do trzeciej nad ranem, kiedy to uznał, że on jest już wyspany, on chce pić, jeść i bawić się
Rano szalał już z resztą dzieciaków jak gdyby nigdy nic mu się niesympatycznego nie przytrafiło
Jutro podam mu jeszcze zastrzyk i mam nadzieję, że ranka szybciutko i bezproblemowo się zagoi