No a moje M dzieciaki dzisiaj kończą 8 tygodni
poniedziałek, 31 grudnia 2012
31 grudzień 2012
Guinness złamał łapę, a dokładnie głowę kości udowej w prawej łapie
W czwartek jego opiekunowie zadzwonili do mnie, gdy po wizycie u
kolejnego weta ani nie było poprawy ani nie wiadomo było co kotu
jest.... W piątek pojechałam do Częstochowy po zdjęcia RTG i zawiozłam
je do mojego weterynarza, diagnoza - złamanie, konieczna jest operacja i
to pilnie, bo kot cierpi a mięśnie im dłużej nie są używane tym
gorzej... Mimo braków kadrowych w klinice i wariackiego okresu między
świętami a sylwestrem, mój wet zoperował Guinnessa w sobotę
Wszystko przebiegło bez żadnego problemu i mam nadzieję, że Guinness
szybko i bez żadnych komplikacji dojdzie do siebie. Był bardzo dzielny i
bardzo grzeczny, to bardzo mądry i kochany kot
no i piękny jest niesamowicie
jest ogromny, większy nawet niż mój Florianek, jest masywny, łapy ma
jak tygrys, piękną głowę z mocną kufą i piękną brodą i długimi uszami
Wygląda właściwie jak klon
dziadka Onysia z tym, ze Onyś nie jest aż tak masywnym kotem.
Charakter też ma Onysiowy, słodki, kochany, grzeczny i subtelny kot.
Guinness w swoim domu nazywany jest Onysiem i to chyba najtrafniejsze
imię dla niego, bo Guinness to w pełnym tego słowa znaczeniu Onyś Junior
No a moje M dzieciaki dzisiaj kończą 8 tygodni
Nowych fotek na razie nie będzie, bo nie miałam czasu na focenie, tak
więc dzisiaj tylko troszkę newsów z ostatniego tygodnia. W piątek 21,
jak na dzień końca świata przystało
postanowiłam, że czas najwyższy dzieci z dziecięcego pokoju wypuścić i
wprowadzić do stada. Otworzyłam więc drzwi przed czterema młodocianymi
zdobywcami i fruuuuu, poszly w długą i dawaj ganiać jako te wariaty i
zwiedzać wszystkie kąty. W trzy sekundy
obiegły już wszystko z 10 razy, opanowały moje łóżko, kuwety dorosłych
kotów. Dorosłe drapaki tez nie stanowiły dla nich żadnego wyzwania, po
prostu natychmiast śmigały mi pod samym sufitem
Każdy nowy kot, którego w międzyczasie spotykały na swojej drodze, był
przez nie z entuzjazmem witany - cześć, ale fajnie cię spotkać, sorki,
że nie mam za dużo czasu na powitania, ale patrz tam już następny nowy
kot stoi i jaki wielki - coooool! Tia... gdyby nie moja bladość i lekki
stan przedzawałowy
można by śmiało powiedzieć, że to zupełnie bezstresowe wejście do
stada, chyba najbardziej luzackie ze wszystkich dotychczasowych, bo bez
jednego nawet ułamka sekundy zastanowienia czy choćby odrobiny
konsternacji. No ale ze względu na to, że one tak wszędzie potrafią się
wdrapać, to jednak na noc i gdy jestem w pracy wracają do pokoju
dziecięcego, bo tam nie ma wysokich miejsc, z których mogły spaść, a do
operacji kolejnego połamańca jakoś zupełnie mi się nie pali... Ale gdy
wracam z pracy, otwieram drzwi do ich pokoju, to już kłębią się przy
drzwiach i wypadają jako te pociski i gnają w podskoczkach na mieszkanie
wszelkie zaległości towarzysko - zabawowe nadrabiać
A kiedy się w końcu zmeczą, to zasypiają albo wtulone w siebie
nawzajem, albo w dorosłe koty - wszyscy im się podobają tak samo i tak
samo tulą sie do Demi, Maryśki czy Florka jak i do własnej mamy
albo obklejają się na mnie
smyram wtedy śpioszki delikatnie a one mruczą i się nadstawiają z kazdej strony, strasznie fajne te dzieciaki
No a moje M dzieciaki dzisiaj kończą 8 tygodni
poniedziałek, 17 grudnia 2012
17 grudnia 2012
Dziś dzieci M kończą 6 tygodni
Potrafią już samodzielnie wcinać mięsko i suchą karmę z talerzyków
potrafią korzystać z kuwetki
od piątku nie było już żadnej wpadki pozakuwetkowej więc chyba w pełni opanowały tą sztukę
Oczywiście nie ma co nawet wspominać o takich drobnostkach i
oczywistych umiejętnościach jak picie wody z fontanny czy wspinanie się
na pufa w celu udania się na zasłużony odpoczynek
Planowałam w ten weekend zacząć wprowadzać je powolutku do stada, ale plany postanowiła pokrzyżować mi Hollywoodka dostając rujki
W związku z tym, maluchy zaczęły przyjmować gości u siebie. Pierwsza
przyszła do nich Demi, obwąchała maluchy zafascynowana, obiegła caly ich
pokój, podjadła sobie z ich miseczki
i dawaj grać w piłkę z podrzutami, skokami i wygibasami
Maluchy ciotkę Demi przyjęły... jakby ja całe życie znały
nie zrobiła na nich najmniejszego wrażenia i tylko jej pupy do
wylizywania nadstawiały smyki sprytne no bo przecie co się będzie ciotka
obijać skoro do dzieci przyszła to niech się nimi zajmuje jak należy
Jedno co Melody wprawiło w pierwszej chwili w osłupienie i lekki wytrzeszcz oczu
to te dzikie skoki i podrzucanie piłki, ale po pierwszej chwili
zdumienia, doszła do wnioski, że ona to taką ciotkę lubi i pognała grac
razem z Demi
Kolejnym gościem było Straszydło, dzieci przyjęły ją podobnie jak Demi
a nawet lepiej, bo akurat były mniej zaspane więc cała czwórka ruszyła
na powitanie kolejnej ciotki z radosnym okrzykiem: ze mną sie pobaw, ze
mną
Dzieci odwiedziła tez Sierra, poznać to jej za bardzo nie poznały, bo
wszystkie trzy dziewczyny akurat spały i tylko Merlinek był na chodzie.
Sierra wzorem jamnika oblazła cały pokój brzuchem prawie po podłodze
szorując
dziewczynki obwąchała, z miski się poczęstowała - przecież chyba po to ją tam zaprosiłam
i już była prawie pewna siebie, gdy Merlin w radosnych podskoczkach
podbiegł do niej i "uwięził" ją miedzy porodówka a piecem... no i Sierra
wydała z siebie ostrzegawczy pomruk: sssspadaj mały, jesteś straszny
No ale biorąc pod uwagę, ze gdy pierwszy raz zobaczyla marysiowe dzieci L zwiała jakby ja sto diabłów goniło
i tak uważam, że zrobiła ogromne postępy w "natychmiastowym" akceptowaniu dzieci
M-aluchy biegają już jak dorosłe kociaki, ile razy wchodze do pokoju gnają do mnie na łeb na szyję: ale fajnie, ze jesteś
będziemy się bawić
A gdy siadam przy komputerze cała czwórka wspina się po mojej nodze i w
większości przypadków udaje im się juz wgramolić na moje kolana
rozsiadają sie wtedy wygodnie, podglądają co tez widać na ekranie monitora i każą się miziać
Potrafią już samodzielnie wcinać mięsko i suchą karmę z talerzyków
Planowałam w ten weekend zacząć wprowadzać je powolutku do stada, ale plany postanowiła pokrzyżować mi Hollywoodka dostając rujki
M-aluchy biegają już jak dorosłe kociaki, ile razy wchodze do pokoju gnają do mnie na łeb na szyję: ale fajnie, ze jesteś
Panna Melodyjka
Mila
Mori
Czarodziej Merlin
i kilka fotek wspólnych - widać dobrze, że pozowanie to ich wielka pasja

Mila
Mori
Czarodziej Merlin
i kilka fotek wspólnych - widać dobrze, że pozowanie to ich wielka pasja
Subskrybuj:
Posty (Atom)