Dzieciaki M w poniedziałek skończyły 4 tygodnie, powolutku coraz lepiej się poznajemy Z grzecznych nieporadnych kociątek zaczynają zmieniać się w bandę rozbrykanych stworków Dostały już swój pierwszy drapak i są nim absolutnie oczarowane A to galopują po drapaczku a to chowają się pod spodem po to by znienacka wypaść wprost na nic niespodziewające się rodzeństwo Znalazły sobie nową kryjówkę na spokojną drzemkę w kąciku pomiędzy szafą ścianą a dużą kuwetą
Wciskają się tam ku rozpaczy Holly, która nie jest w stanie ich tam
dosięgnąć, siada wtedy na kuwecie albo obok i nawołuje swoje niesforne
potomstwo
Maluchy od kilku dni dostają już mięsne posiłki. Jak na razie mistrzynią w dziedzinie jedzenia mięska z talerzyka jest Milagros
Wchodzi na niego, znaczy na talerzyk całą swoją osobą, łapinami
zagarnia mięsko i pałaszuje ile wlezie. Pozostała trójka już takimi
osiągnięciami poszczycić się nie może. Do tej pory pozostałe trzy
potwory siadały w rzędzie a ja kolejno pakowałam im mięsko do pysiów
Morigan i Melody doszły do wniosku, że one jednak wolą jeść same z
mojego palca i z godnością zlizują mięsko, które im na palcu pod sam nos
podstawiam
natomiast panicz Merlin na mój paluch mięsem ubebrany i podstawiony pod
sam jego szanowny nos nie raczy reagować w żaden sposób, za to mięsko
do pysia wsadzone łaskawie raczy przełykać i tylko jak zbyt długo czeka
na kolejną porcję, donośnym głosem piska: miaaaaaa, ze niby mam się
pospieszyć, bo on tu godzinami czekać nie będzie na to co mu się
słusznie należy
Milagros
najgrzeczniejsza z całego towarzystwa, ona na żaden głupoty czasu
tracić nei ma zamiaru, przejmować się byle czym też nie będzie, dają
jesć to wcina, chce się bawić to sie bawi, a jak się zmęczy to pada
gdzie akurat niemoc ją dopadła i zasypia
Morigan słodki łobuz to dziewczyna, która jest energiczna i wie czego chce, prawdziwa bizneswoman no i ten jej bandycki wyraz twarzy
Melody moja pyza, która ma maniery godne prawdziwej damy
, porusza sie z gracją, nie zawsze ma ochotę się ze mną zadawać, wtedy z
godnością odwraca sie na pięcie oddala się, również z godnością a do
tego prawie nie pluje mięskiem po podłodze
Merlin jego największą pasją życiową jest dyndanie na moich nogawkach
ile razy siadam przy komputerze, natychmiast mały potwór zawisa mi na
nogawce i dynda albo wspina mi się na stopę i usiłuje obgryzać duży mój
palec
Potrafi też galopować z zadartym ogonkiem - trochę mu się przy tej
galopadzie nogi jeszcze na boki rozjeżdżają ale jego to zupełnie nie
zraża i wydaje przy tym bojowe okrzyki grrr hrrr mrhhh
I prawie udane pozowanie grupowe
Ty wiesz, że ja uwielbiam te twoje maluchy <3
OdpowiedzUsuń