W ostatnią sobotę do nowego domku pojechał Inwerinio Zamieszkał w Ożarowie Mazowieckim z przesympatyczną rodziną Podróż zniósł bardzo dzielnie, a i w domku radzi sobie całkiem dobrze Pomimo stresu przeprowadzkowego już pierwszego dnia zjadł i napił się a chwilę później kuwetkował Powolutku coraz bardziej się rozkręca, goni jak wariat, nie potrafi wyhamować na parkiecie z wysokości drapaka podziwia swoje nowe włości i wczesnym porankiem robi pobudki swojej Dużej domagając się pieszczot i przytulanek, bo przecie jest takim malusim koteckiem, którego koniecznie trzeba natychmiast przytulic, żeby nie był nieszcześliwy bez mamy, brata i reszty bandy... i odnoszę wrażenie, że ogromnie mu się to podoba
Inwerinio bądź bardzo szczęśliwy w swoim domku ze swoimi Dużymi życzę ci długiego życia w najlepszym zdrowiu i samych radosnych i słonecznych dni wśród kochających cie ludzi
A tu jeszcze u mnie w domu, bardzo dumny i dostojny Pan Kot
Dzieciaki J rosną i sa coraz bardziej dorosłe i szalone
Juanitka, to łobuz nr jeden z minką aniołeczka jak wpadnie w głupawke jest nie do opanowania, a głupawki dość często jej się zdarzają
Jimenka jest zdecydowanie grzeczniejszą dziewczynka niż siostra jest bardzo wyluzowaną panną, lubi bawić się ale jej zabawy to zabawy dobrze wychowanej panienki dotknięta choćby jednym palcem zaczyna natychmiast mruczeć jak traktor, przewraca się na plecki i wywala brzusio do miziania, a moje kolana to według niej wspaniała miejscówka dla małego kotka
Jose, dostojny, elegancki, super dżentemen który jednak w momentach głupawki tez potrafi szaleć jak wariat
i Julietka, moje najulubieńsze Straszydełko
Miot J to pierwszy, któremu nie moge zrobic takiej fotki grupowej jak bym chciała kiedy nawet juz trójka pozuje jak nalezy, to chociaż się jeden musi wylamac i zazwyczaj tym co sie wyłamuje, cuduje, robi miny, język pokazuje, myje się, bądź w ogóle nie chce siedzieć na miejscu jest oczywiście nie kto inny jak Straszydło
I jeszcze na koniec przedstawiam miot K Tinwerina to synusiowie Melbusi i Iberyczka w wieku 3 tygodni
Kathmandu, który był bardzo niezadowolony, że wyciągnęłam go z porodówki, z jakichś zupełnie idiotycznych powodów i swoje niezadowolenie głośno światu obwieszczał, do czasu az sie od niego nie odczepiłam
Kardamon, zdecydowanie bardziej spolegliwy niż brat rozdarciuch, z zaciekawieniem przygladał sie wszystkiemu wokoło ze mna na czele
i przeplataniec z K-otków
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz