Kilka newsów z Tinwerinkowa
Kardamon powoli szykuje się do przeprowadzki do nowego domku
O kastracji juz całkiem zapomniał i nie mam pretekstu, żeby go jeszcze chwilkę u mnie zatrzymać
Kardamonek postanowił pobić rekord jeśli chodzi o bliskość
zamieszkania od rodzinnego domu i zamieszka z bardzo sympatyczną rodziną
w Sosnowcu
Kathmandu na razie jeszcze nie myśli o wyprowadzce, najprawdopodobniej będzie u mnie jeszcze przez miesiąc
W związku z tym postanowiłam zapewnić mu jakąś atrakcję, zeby mu się nie nudziło jak brat pojedzie
i wybieramy się na wystawę do Bielska z szanownym panem Kathmandu, Straszydłem, Hollywoodką i Sieruszką
Nie wiem jak ja dam radę z wystawieniem czterech kotów na raz
nie da się ukryć, że tym razem poszalałam
Melba dołączyła do wiecznie młodych dam
od ostatniego wtorku jest radosną kastratką. Mimo swoich słusznych gabarytów
zabieg przeszła śpiewająco a i do formy doszła w tempie ekspresowym
Wtorkowe popołudnie siedziała tylko z głupia miną spowodowaną jeszcze działaniem narkozy
a kiedy narkoza całkiem puściła Melba zapomniała, ze miała w ogóle jakiś zabieg, dzielna dziewczynka
Kilka foteczek tych, którzy łaskawie raczyli zapozować
Demi ze zdegustowanym wyrazem twarzy
Florian również zdegustowany - czego kurka wodna chcesz, odpoczywam
Coraz bardziej dorosła Hollywoodka, która ostatnio wsławiła się pierwszą
rują w swoim życiu, w trakcie której urządzała koncerty śpiewacze...
punkt 4.30 rano
Straszydło ani trochę nie dorosłe ale całkiem wyrośnięte
Sierrce moje
Kardamonek w wieku 4 miesięcy
i Kathmandu
i kilka fotek w duetach i nie tylko
Sierra i Iberyczek z głupia miną
Sierra i Kathmandu
Sierra, Straszydełko, i K-panowie
Sierra i Straszydło
Sierra, Kathmandu i Maryśka, która na plan zdjęciowy wpadła przelotem
Fleur od ostatniego wtorku jest już kastratką, a w
związku z tym, ze jej szanowna mama ma uraz na tym punkcie od czasu
kastracji Florianka, chciał nie chciał musiałam dziewczyny rozdzielić,
do czasu aż Fleur nie przestała śmierdzieć weterynarzem. Awantura, którą
urządziła Fleur gdy wróciła do domu po zabiegu - oczywiście od razu
pełna sił, werwy i czująca się jako ten młody bóg
- wprowadziła zaś nieco zamieszania. Fleur tak bardzo nie potrafiła
zrozumieć dlaczego ni z tego ni z owego zabraniam jej wejścia do Tinki,
dlaczego każę, jej przebywać z tą bandą przebrzydłych sierściuchów, z
którą ona nie chce mieć absolutnie nic wspólnego, że koncert szczególnie
w pierwszej dobie dawała przedni
Bunt i niezadowolenie okazywała awanturując się pełnym glosem,
rozdając kuksańce, wymachując łapami na każdego kto miał pecha znaleźć
się obok niej i prychając i fukając na co bardziej nielubianych
Na drugi dzień zaaplikowałam niezadowolonej pannicy Kalm Aid i po nim
stonowała na tyle, ze dało sie z nią jakoś wytrzymać - naprawdę jest
niezły i efekt, który przyniół przekroczył moje oczekiwania
Dziś w końcu postanowiłam spróbować czy wg Tinusi Fleur już nie śmierdzi obrzydliwie wetem
nie śmierdzi
i aktualnie mam tu szalony rytualny taniec radości w wykonaniu Tinuni i Fleur
coś niesamowitego, gadają do siebie, nawołują wzajemnie, przytulają,
głowy szorują i uszka i oczka, Fleur oczywiście na chwilkę na cycach u
Tinusi zawisła, które ta z rozkoszą jej wywaliła do cyckania
Zwariowały dziewczyny z radości, ze w końcu znowu są razem, coś zupełnie nieprawdopodobnego