Czas przedstawić najmłodsze Tinwerinkowe potomstwo
Tydzień temu, w nocy z soboty na niedzielę przyszedł na świat miot L Tinwerina
Szczęśliwymi rodzicami powtórnie zostali Marysia i Iberyczek
Marysia, jak nigdy, tak tym razem zbierała się do tego porodu bardzo
długo, pierwsze poważne symptomy nadciągającego porodu były około 11.00 w
sobotę, pierwszy skurcz przyszedł o 23.00 a pierwszy synuś przyszedł na
świat o godzinie 1.55. Oczywiście na powitanie zamachał mi nóżką, po to
by ją zaraz schować z powrotem
Przy kolejnym pokazaniu stópki to ja byłam szybsza, ułapiłam smyka za
łapkę i już nie puściłam i wyciągnęłam malucha na nogi na ten świat
Gdy go zobaczyłam pierwsze co powiedziałam: o matko, jaki ogromny! no
ale okazało się później, że to najmniejszy z braci postanowił być
pionierem
Drugi kawaler postanowił zawitać na ten świat o godzinie 3.15
oczywiście również podobnie jak braciszek wyciągany za nogi przeze mnie
a trzeci już sie nadmiernie nie ociągał i pojawił się o godzinie 3.35 -
ten z kolei postanowił być oryginalny w stosunku do braci i kazał mi
się wyciągać za głowę
A oto i trzech panów L w kolejności narodzin
tym razem nadałam dzieciom imionka w duchu futbolu, który poprzez EURO2012 nieco zdominował ostatnio wszystko inne
no a poza tym Jose Mourinho piłkarskie imię wyszło tak na zdrowie jak i urodę
tak więc jego młodsi bracia kontynuują piłkarskie tradycje rodzinne
Leo Messi
waga urodzeniowa 121g, n 22
Otrzymał imię po jednym z najgenialniejszych, o ile nie najbardziej genialnym argentyńskim piłkarzu
Lionel Messi to jeden z najbliższych memu sercu piłkarzy, do tego z
Argentyny, która w świecie piłki nożnej dla mnie zawsze jest
niekwestionowanym numerem 1
Luis Hernandez
waga urodzeniowa 155g, n 23
Luis Hernandez to meksykański piłkarz... taki, którego nigdy się nie
zapomina, którego styl gry, nazwisko i wygląd na zawsze pozostaje w
pamięci
zresztą przydomek, który mu nadano, mówi sam za siebie El Matador
Luca Toni
waga urodzeniowa 148g, n 22
Luca Toni to jeden z moich ulubionych piłkarzy włoskich
a sama Italia to z kolei mój niekwestionowany numer 1 w Europie
Wszyscy trzej panowie L charakteryzują się wybitnie gorącymi temperamentami
jak na razie wsławili się urządzaniem karczemnych awantur od samego
urodzenia: pyskowania, łapoczynów, biegania po całej porodówce... i
wyskakiwania w dzikim impetem na środek pokoju - mimo barykady- już w
pierwszych dniach swego życia
Od wczoraj szanowni panowie nieco stonowali, awanturują się tylko od czasu do czasu
na środek pokoju już nie wyskakują, bo zmieniłam barykadę na panel podłogowy i jego jeszcze
przeskoczyć nie potrafią, w ramach protestu więc postanowili zawisnąć na maminych cycusiach - mądre chłopaki
taki rodzaj buntu jest jak najbardziej w moim guście
Tinusia i Fleur od trzeciej doby po przeprowadzce postanowiły ostatecznie, że są już całkowicie w Swoim Domu ze Swoimi Dużymi
obie nie tylko juz niczego się nie obawiają, ale do tego swoich Dużych zamęczają czułościami
skoro Tina po trzech dniach doszła do takich wniosków, to znaczy to tylko jedno: jest szczęśliwa
A my spędziliśmy miło - pod względem towarzyskim
czas na wystawie w Bielsku
Goliashe przybyły w sobotę całą rodziną
Sama w życiu nie dałabym rady wystawić czterech kotów
ale na szczęście z pełnym zaangażowaniem pomogli mi w tym Goliashe i jaga w sobotę, DoBo i bratpit w niedzielę, pięknie Wam wszystkim dziekuję
Za to sędziowanie pozostawi niesmak u mnie na bardzo długi czas, nie
chce mi się tego komentować, bo szkoda mojego cennego czasu na to
Ale żeby być sprawiedliwą dodam, że ta moja ocena sędziowania nie
dotyczy sędziego Pruchniaka, który nie tylko z zaangażowaniem i
sensownie oceniał koty, ale przede wszystkim obiektywnie
Straszydło 2xEX1, Katmandu 2xEX1, Hollywoodka EX4
i EX3, Sierra 2xEX2
Straszydło, co chyba dla mnie zdecydowanie bardziej cenne, zrobiło duże
wrażenie na znajomej hodowczyni ze Słowacji, która nie mogła od niej
oczu oderwać i wracała do niej kilka razy zachwycając się urodą mojego
Straszydła
Kotom generalnie cała ta impreza się nie spodobała, co postanowiły dość
dobitnie zademonstrować już w drodze pierwszego dnia i tak, Holly
zrobiła qpę w transporterze a potem sie pluła i Kathmandu - bardzo
obficie zresztą
Straszydło też pluło tak, ze siebie zapluło od stóp do głów i trochę jeszcze dla Sierry zostało
Drugiego dnia się wycwaniłam i każdy jechał osobno... mając na szyi zawiązanym gustowny, pomarańczowy śliniak
W ramach rekompensaty za straty moralne zakupiłam kotom trzy poduszki,
kilka zabawek i chyba z 15 piórek, wstążek i czort wie czego tam
jeszcze, a żeby mi ta wyprawa została już całkiem wybaczona, przez
zaplute kocie towarzystwo, kupiłam do kompletu drapak z RUFI
Koty, twierdzą, że zakupy trafione