Dzisiaj, a właściwie to wczoraj nieco się nie popisałam
Kiedy kładłam się do łóżeczka, wzięłam jeszcze Tinusię na troszkę w celach miziankowych, a dalszy plan był taki, że następnie noc spędzi osobno... Troszkę mi plan się nie udał
bo obudziłam się o poranku, światło się świeci, telewizor ryczy
a Tinusia radośnie śpi pod moja pachą
No rzeczywiście pełna kontrola... 
A teraz nieco spóźnione urodzinowe foteczki E dzieciaczków, bo raz, że pańcia mocno zajęta była
a dwa focenie grzecznych, ułożonych miasiaczków też jest wyzwaniem nie lada
E panowie reagują na plan zdjęciowy bardzo podobnie jak Demi, czyli hurrra, będzie bal
Więc najpierw muszę się z dziećmi bardzo intensywnie
pobawić, żeby ...dzieci zmęczyć
a potem dopiero przystępuję do dzieła
W międzyczasie, rozwalają cały plan zdjęciowy
tło razem z koteczkami ląduje raz po raz na podłodze
no bo przecie nie ma większej atrakcji niż skakanie po tle i to najlepiej z rozbiegu
Lampy również, są atrakcją nie lada, trzeba przecie wykombinować jak by tu wskoczyć na parasolki
a kabelki od oświetlenia zawsze należy troszkę popodgryzać
I jest jeszcze jeden element ataków - pańcia czołgająca sie po podłodze z dyndającym aparatem - no czy może być jakaś lepsza zabawka dla małych kotków? 
A tak oto prezentują się trzymiesięczni E-kawalerowie wymęczeni przez wymęczoną pańcię 
Elliocik 





Emilek 





Eryczek 





Najbardziej zmężniał Emilek, jeszcze nie tak dawno był chudzinką przy dwóch grubasach
a teraz cała trójka jest bardzo wyrównana gabarytowo
a podrostkami nazwałabym cała trójeczkę bez żadnych wyjątków
Moje podrostki dziś miały popołudnie pełne wrażeń. Przyszedł wet, osłuchał, opukał, wybadał i biedactwa zaś odrobaczył, zaś zaszczepił a jakby mu było mało to jeszcze zaczipował
Całość chłopcy znieśli bardzo dzielnie
Palma pierwszeństwa w dziedzinie dzielności należy się Emilkowi, który jakby nie zauważył żadnej z wykonywanych przez weta czułości
Elliocik też był bardzo dzielny, tylko coś tam sobie pod nosem z lekka przeklinał po połknięciu tabletki na odrobaczenie
A Eryczkowi ani odrobaczenie ani tym bardziej czipowanie się nie podobało
Starym dobrym zwyczajem wykazali się zerowym szacunkiem i ostrożnością
No, Eryczek odrobinkę powagi i dystansu zachował, ale już Elliot uwziął sie na pasek od spodni weta
a Emilek nie mogąc wleźć do torby, którą wet przezornie nauczony poprzednimi doświadczeniami zamknał, tak długo przy niej kombinował, że chociaż ją sobie przewrócił, a co, kotek musi mieć jakąś radochę z wizyty weta
Mamy kolejne postępy
(tfu tfu tfu, żeby nie zapeszyć
) Tinusia większą część czasu w trakcie weekendu spędziła normalnie z resztą stada
Nie widzę u niej jakiejś dzikiej ochoty na połykanie kogokolwiek
Onyś, dobre dziecko
zachowuje się jak gdyby nigdy nie dostał łomotu od Tinki
podryguje, popiskuje do niej, wdzięczy się, po głowie ją co jakiś czas pomemla
to i Tinka rozbrojona takim jego zachowaniem, ani myśli wracać do konfliktu... ale w ogóle to jakiego konfliktu
to przecież tak tylko, jakoś tak samo się i nie ma o czym gadać
Natomiast Florek jakoś się w tatusia nie wdał w tej kwestii nic a nic
Nie podoba mu się obecność Tinki i stara się jak może trzymać od niej jak najbardziej z daleka
Chyba nie może jej zapomnieć, że tak bez dania racji, za nic zupełnie, tak nagle go odrzuciła i potraktowała jak najgorszego wroga i to wtedy kiedy on jej najbardziej potrzebował
I skąd niby on ma wiedzieć, czy za chwile znowu na niego nie napadnie... no niby skąd?
Strach Florka z kolei mocno niepokoi Tinkę
i muszę im siedzieć cały czas na karku. Liczę na to, że jeśli przez jakiś czas pobędą razem i Floruś zobaczy, że nic złego się nie dzieje, to przestanie się jej bać, no a do tego czasu będą razem tylko pod bardzo ścisła moja kontrolą.
No ale swoją drogą to Florek łajza jest przestraszna
tak się boi, ale wczoraj wieczorem wpakował się pod łóżko i nie zauważył, że tam już jest Tinusia
Musielibyście widzieć ich głupie miny kiedy Tinka wydobyła się z głębi i położyła tuż obok Florka
Konsternacja była obustronna, no bo jak tu się teraz ruszyć w jakąkolwiek stronę
a do kompletu ja rozpłaszczona na cała długość na podłodze z głową pod łóżkiem... tia, widok doprawdy niecodzienny
Sytuację uratowały witaminki, bo łakomstwo Tinki silniejsze jest od wszystkiego i jak jej tylko zagrzechotałam pudełkiem, to zapomniała o ostrożności i na łeb na szyję pognała po smakołyk
A tu ruda maupa
i Maleńtas



I jeszcze kilka foteczek Maleńtasa, marnych przeokropnie, ale Demi coraz trudniej się foci
Musze na nią jakiś patent wymysleć, bo ona jak tylko zobaczy akcje foto, to dostaje jeszcze większego turbodoładowania niż normalnie... i na fotkach głównie jest samo tło, albo koniuszek ogona czy maźnięta łapa - bez reszty Demi rzecz jasna








