10 tygodniowe C-Tinweriniątka :)
W ubiegły poniedziałek C-Tinweriniątka skończyły 2 miesiące
Aż trudno mi uwierzyć, że są już takie wielkie i dorosłe
a już w największym szoku jestem kiedy C-dzieci przychodzą w odwiedziny do dzieci D
w porównaniu z nimi to są już całkiem dorosłe i ogromne koty
no ale na szczęście jak wracają do dorosłych kotów, to i proporcje wracają do stanu normalnego
Connorek i Colinek ważą prawie 2 kg
a Claire i Carkoskowi też już wiele do tych 2 kg nie brakuje
C-Tinweriniątka uwielbiają przychodzić w odwiedziny do D-Tinweriniątek
i jak na dobre wujostwo
przystało, zachowują się przy siostrzeńcach, jak na nich
bardzo dystyngowanie
chłopcy są bardzo zaciekawieni i łażą wśród D-chrabąszczy z wyrazem pysiów wskazującym na głębokie zastanowienie, jak by się tu najlepiej z tymi pyrtusiami pobawić
Natomiast Claire, jak na prawdziwą małą kobietkę przystało
, zachowuje się troszkę jak mała dziewczynka bawiąca się lalkami
Z bardzo poważną minka sprawdza czy aby na pewno kocyk w szafie dobrze ułożony, za maluchami łazi i je nosem albo łapka usiłuje zagonić w wybrane przez siebie miejsce, no i oczywiście wylizuje maluszkom główki
Tak statecznej, ostrożnej i rozważnej Claire nie można zobaczyć w żadnej innej sytuacji
bo Claire to taki mały huraganik, pierwsza do zabawy, zagryzanek, skakania jako ta małpka pod samym sufitem na dużym dorosłym drapaku
Z małpki Claire ma też jeszcze jedną cechę
łazi za dorosłymi kotami i tylko podgląda i obserwuje co one robią i w momencie stara się wszystko naśladować
oczywiście wszystko to co zyska uznanie w jej oczach
Jak zobaczyła Tinkę przeciągającą się i ostrzącą pazurki na drapaku, to dawaj od razu koło mamy stawać i na drugim słupie naśladować, a jeszcze przy tym tylko zerka, czy aby na pewno robi to tak samo
Jak zobaczyła, że Melba tak pięknie i zamaszyście wodę z miski łapą wylewa na podłogę
dawaj robić to samo
No i oczywiście jak zobaczy, że ktoś się z kimś goni, to ona też chce, ktoś kogoś zagryza to ona też chce, o ktoś jest w kuwecie - ona też chce i tak ze wszystkim
Drugi taki na miejscu diabła
z C-Tinusiątek to Carlosek
Jeśli tylko uda mu się siostrę wyprzedzić to pierwszy pędzi na złamanie karku gdy tylko coś ciekawego dziać się zaczyna
Czasem bidula już zmęczony do snu się ułoży a tu nagle albo pańcia coś działa - to pańci koniecznie pomóc trzeba, absolutnie nie można pozwolić na to, żeby się pańcia sama męczyła
a to zobaczy, jaką przepychankę zabawową, to też nie możne czasu tracić i dawaj brykać jako to brykadełko
I Carlos właściwie zawsze pierwszy pędzi witać każdego gościa
Według Carloska nawet weta powitać należy
i do torby mu się wpakować
Ostatnio Carlos ujawnił zdolności akrobatyczne
i z wielką gracją paraduje po dachu łóżeczka ... albo po moich plecach
Colinek to największa bambaryła
ale gruba pupka nic a nic nie przeszkadza mu w uskutecznianiu dzikich szaleństw
Colinek to taki kochany misiek, troszkę mi Melbę przypomina, widocznie się na ciotkę zapatrzył
Jak biegnie to jak stado nosorożców, a jak pada mi w ramiona to nie mogę nie rzucić wszystkiego i natychmiast nie zacząć go miziać i przytulać
No i Colinek jest prekursorem nowej, ukochanej zabawy C-stworów
Zabawa polega na tym, że należy z rozpędu wskoczyć do małej kuwety w przedpokoju
potem kopać tak, żeby żwirek jak z procy wylatywał na podłogę w przedpokoju
następnie w wykopanym uprzednio dołku należy zrobić pad płaski, mający na celu przyczajenie się na nadciągające w międzyczasie z odsieczą rodzeństwo
Tu następuje dziki skok co najmniej jednego z pozostałej trójki C-kotworów w otchłań kuwety
Z zewnątrz nie widać dokładnie kolejnych czynności
bo jedyne co można zaobserwować, to dzika kotłowanina we wnętrzu kuwety i lawiny żwirku wysypujące się na zewnątrz
Potem równie dziki wyskok, jednego dwóch, trzech bądź czterech
kocich wariatów i tu albo gonitwa na około kuwety, wskakiwanie na kuwetę i zeskakiwanie z impetem na rodzeństwo, albo gonitwa po całym mieszkaniu z zadartymi ogonami
gdzieś tam jakieś łubu dubu i zwycięski powrót do kuwety... i cała procedura rozpoczyna się na nowo
I w końcu Connorek, najbardziej subtelny z rodzeństwa
co nie oznacza wcale, że jest chodzącym aniołkiem
ale jest w nim bardzo dużo Onyksiowej delikatności i spokoju
Connorek chyba najbardziej z rodzeństwa kocha Florianka i widać, że jest w niego bardzo zapatrzony, taki jego wzór do naśladowania
To on najczęściej pcha się na hamak czy do rozety, w której jest Floruś, delikatnie się na nim uwala
głowę mu wylizuje i przytula się do starszego braciszka
Connorek pasjami uwielbia też bawić się z Zuzanką w koci - koci łapci w łóżeczku Tinusi
Te koci łapci są albo przez siatkę, albo jeszcze chętniej, przez klapkę do zamykania łóżeczka
I kiedy rodzeństwo popada wykończone gdzie popadnie
Connorek pozostałą resztką sił gramoli się na moje kolana i na nich usypia głośno mrucząc z zachwytu, że w końcu może się na tych moich kolanach wygodnie sam rozwalić
...no ale chwilkę później, gdy maluchy odsapną z pierwszego zmęczenia, pakują sie na te moje kolana wszystkie po kolei, radośnie gaworząc: Connor, no nie bądź taki, przesuń się choć kawałeczek, już się tu byczysz sam na pańci wystarczająco długo i najwyższy czas się podzielić
Bo dzieciaki C, mimo, że teraz myślą głównie o szaleństwach i zabawach
nie zapominają, że jedną z najfajniejszych rzeczy pod słońcem jest uwalić się na pańci, przytulić, w międzyczasie kogoś z rodzeństwa wyszorować, albo delikatnie ugryźć w ucho
, albo pańci ręce wylizać aż po same łokcie
, wywalić brzusio do mizianek i wtedy to już jest absolutna pełnia kociego szczęścia 
Claire





Carlos





Colin





Connor




Brak komentarzy:
Prześlij komentarz