Dzieci G powolutku szykują się do wyfrunięcia Geshinek w najbliższą sobotę a Guinnessik w nastepną
Wczoraj Guinness był na odjajeczaniu, chyba mam tonę nowych siwych włosów po tym odjajeczaniu bo był "mały" poślizg czasowy z zabiegami... tyle, ze nikt mi o tym nie powiedział i umierałam ze strachu czemu to tak długo trwa Mało pani nie udusiłam przez telefon jak mi radosnym głosikiem powiedziała w końcu, że kotek już : się wybudza i już mogę po niego przyjechać, no ładne mi już Pan doktor, który mi go oddawał mówi mi: on to taki bardzo grzeczny i spokojny jest rzadko kiedy mamy aż takich grzecznych pacjentów Tia jasne, kocina był sparaliżowany ze strachu po prostu. Jeszcze w drodze Guinness był taki grzeczny a kiedy tylko postawiłam transporter z nim w środku na podłodze... mało go w drobny mak nie rozniósł awanturując sie bardzo, że mam go teraz już i natychmiast wypuścić Gabryśka i Geshin oczywiście dopadli brata natychmiast, rzucili mu się na szyję i dawaj myć go i pucować i całować i pocieszać i przytulać
Guinnessik zagarnął moją osobę na wyłączność aż do samego poranka Nie pozwalał mi nawet wstać na chwilkę, bo gdy tylko próbowałam się ruszyć, lekko chwiejnym krokiem pędził za mną, siadał z minka rozżalonego psiaczka i płakusiał i płakusiał, póki go na ręce nie wzięłam terrorysta emocjonalny jeden No a rano już ganiał jak zwariowany i radośnie tarmosił Gabryśkę
No a hitem jest Fleur... dziś rano stwierdziła, że ona to jest już dorosła i dostała rujkę
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz