Zuzka dawno nie chorowała... wczoraj przyłapałam ją na podejrzanym wylizywaniu brzuszka, zaglądam co ona tam tak liże i liże... cały łysy placek sobie wylizała Skóra na brzuszku wygląda normalnie prawie pod lupa ją oglądałam i nic Długo się nie zastanawiając zlałam ją Betadinką i wpakowałam w kaftan No nie powiem, żeby się Zuzia z tego kaftana ucieszyła do tego to jej stary kaftanik po kastracji no i okazało się, że Zuzia nieco z niego wyrosła Zuźka w kaftanie stanęła na rozkraczonych łapach i głośno zawyła w głębokim oburzeniu Zrobiła furorę wśród pozostałych kotów w tej nowej kreacji stały jak wryte z minami tylko Maryśka na widok tak przeistoczonej Zuzi zwiała w popłochu i dopiero po dłuższej chwili odważyła się do niej podejść, ale bardzo ostrożnie i na ugiętych łapkach no bo niby ten stwór pachnie jak Zuzia ale dlaczego tak paskudnie wygląda
Wet na dzień dobry obstawia alergię pokarmową jeśli ma rację to to moja wina bo diabeł mnie podkusił i dałam kotom jedną z gratisowych saszetek karmy, którą dostałam na wystawie
Ech, szczęśliwa to Zuzia nie jest z pewnością choć muszę przyznać, ze znosi to całkiem dzielnie, tylko patrzy na mnie ciągle wyczekująco... No ale trudno musi chwilę w tym kaftanie wytrzymać, żebym mogła skórę na brzuszku obserwować bez jej ingerencji. Jeśli nic nowego nie wymyśli to jutro spróbuję jej kaftanik zdjąć.
Ty podła babo...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz