Sytuacja pomiędzy kotami o tyle o ile opanowana, no ale nie powiem, zebym była jakoś wyjątkowo zachwycona rozwiązaniem, które znalazłam, no ale przynajmniej jest spokój Tinusia wróciła z dziećmi do sypialni a tam czuje się najbezpieczniej więc jest zadowolona Marysia zajmuje drugi pokój i ją cała afera ominęła, no ale o tym za chwilkę a Floruś, Onyś, Melba i Zuzia mają do dyspozycji kuchnię i przedpokój. W wigilię - kiedy normalni ludzie ubierają choinkę - ja zabrałam się za rozbieranie i ponowne składanie dużego drapaka Stwierdziłam, że będzie zdecydowanie bardziej potrzebny dorosłym kotom niż dzieciom i to było bardzo dobre posunięcie Onyś, Melba i Zuzia zachowują się już bardzo poprawnie, ale ciągle jeszcze zdarza im sie robić na Florianka wielkie oczy On musi im jeszcze czymś groźnym pachnieć, no ale z kąpielą chcę jeszcze chwilkę poczekać, tym bardziej, ze będzie to wymagało dość poważnej gimnastyki logistycznej, bo kuchnia jest zdecydowanie za zimna dla mokrego kota
A właśnie, nim zapomnę to zrobię mały przerywnik , bo przy tej okazji dokonałam wiekopomnego odkrycia Jak wcześniej wspominałam, Floruś po narkozie się obsikał no i aromat był średnio fajny W akcie desperacji pognałam do zwykłego sklepu zoologicznego w celu nabycia szamponu na sucho. Zakupu dokonywałam bez wielkich nadziei na sukces no ale szampon, który kupiłam okazał się hitem Nie dość, że Florianka pozbawił kocurzego smrodku - no przynajmniej na mój nos, bo na koci to może nie do końca , to do tego Onyś zsypany tym szamponem - zamysł był taki, żeby wszystkie koty śmierdziały tak samo jak Florianek - z już lekko zatłuszczonego brudaska, nagle nabrał wyglądu kota po kąpieli i do tego zniknął tłuszcz z ogona Ów specyfik kosztyje całe 6,50 nosi dumną nazwę Pimpuś jest to wytwór firmy Certech
No i efekt tego wszystkiego jest taki, że ja tylko latam między kotami, żeby wszyscy byli wymiziani i wyprzytulani tyle ile potrzebują. Przytargałam łóżeczko, które ostatnio było u Amelki, rozłożyłam je w sypialni i kilka razy dziennie zamykam w nim Tinusię - początkowo z dzieciakami, żeby czuła się bezpiecznie, a teraz już samą, żeby dzieci mogły po mieszkaniu normalnie polatać, otwieram drzwi i wpuszczam pozostałe koty i tylko łypię co się dzieje. Tinka wszystkich już na nowo lubi, niestety poza Floriankiem jak on wchodzi, to zaczyna warczeć, już coraz mniej, no ale myślę, ze lepiej żeby go na razie jeszcze bez łóżeczka nie spotkała
Na szczęście Floruś to kochane i mądre dziecko wytłumaczyłam mu, żeby na razie tam nie chodził, popatrzył na mnie tymi swoimi mądrymi oczkami i grzecznie bawi się z dzieciakami w kuchni
A w tak zwanym międzyczasie tinwerinkowe stadko powiększyło się o cztery kolejne małe kotki
Dwa tygodnie temu, 14 grudnia Marysia została mamą Ma trzy córeczki szylkretki z bielą i synusia rudzielca z bielą Ojcem dzieci jest Grizzly Bear of Midnight Colony Marysia jest niesamowitą mamą przebiła nawet Tinusię, spokojem, rozwagą, tym, że od samego początku doskonale wiedziała co ma robić i jak się dziećmi zajmować Marysia prawie od dzieci nie odchodzi, tylko kilka razy w ciągu dnia szybciutko wyskakuje, żeby zjeść, napić się, zakuwetkować i pędem do dzieci. Leży z nimi praktycznie 24 godziny na dobę To nawet Tinka po karmieniu wychodziła od dzieci i kładła się obok, a Maryśka gdzie tam, no gdzież może być przyjemniej leżeć niż z własnymi dziećmi Z tego wszystkiego ja właściwie zbytnio nie jestem im potrzeba ważę je tylko dwa razy dziennie no i miziam i pękate brzusie całuję Najbardziej lubi mnie chłopczyk od dłuższego już czasu jak tylko podejdę, odrywa się od cycusia, zaczyna popiskiwać i gramoli się do mnie, tak długo aż nie osiągnie szczytu szczęścia przytulony do mojej dłoni a jak tylko go posmyram choćby jednym palcem, to od razu na plecki się przewraca i brzusio do mizianek wystawia Dwa dni temu polubiła mnie też jedna z dziewczynek no a dwie pozostałe patrzą na mnie z lekkim niesmakiem i mają minki jakby nie za bardzo rozumiały na jakie licho ja tam do nich tą moją ogromną głowę wpycham
A oto moje D-Tinweriniątka
Debbie Sue
Demi Di
Dessie Lou
Dustin Duke
I kilka foteczek grupowych
Natomiast C-Tinweriniątka to są słodkie kochane stwory tylko je energia rozpiera i dawaj szaleć do utraty tchu Żadne moje opisy nie są w stanie oddać tego co te dzieciaki potrafią jak się rozkręcą na całego ratuj się kto może banda czterech w ataku Wczoraj wieczorem, to znaczy w nocy wpadły na pomysł że będą wskakiwać do mnie pod kołdrę, drałować po moim brzuchu i nogach wyskakiwać drugą stroną i apiać na nowo Claire jest specjalistką w skokach wzwyż z miejsca jak ją nagle najdzie, to robi wyskok z czterech łapek tak na wysokość jakich 30 - 40 cm, śmisznie te łapki w powietrzu rozcapierza, a jak wyląduje to gna licho wie gdzie i po co Chłopaki z kolei uwielbiają z zaskoczenia wskakiwać na kogokolwiek z rodzeństwa, przyduszać delikwenta i zagryzać
W kwestii upodobań jedzeniowych dzieciaki C wdały się w mamusię lubią wszystko byle tylko w dużych ilościach Suche wcinają aż im się uszy trzęsą, gerberki - pychota, mleczko z miseczki - obowiązkowo dwa razy dziennie micha z mleczkiem musi być, mleczko mamuni - mmmhhhmmm wspaniałość, a i do misek dorosłych nosek wsadzić i wcinać nim paskudna pańcia zabierze - oczywiście, a juz szczytem wszystkiego są napaście na mój talerz z moim jedzeniem raz jak się zagapiłam to Colin obiema przednimi łapkami wpakował mi się do chrzanu ale wyciągnęłam gadzinę nim go zaczął pożerać
No a tak w ogóle to są naprawdę strasznie grzeczne dzieci