środa, 18 lipca 2012

14 lipiec 2012

Z głębi Rosiji dotarły dziś do mnie nowe wieści o Kathmandu, który w nowym domku został przechrzczony i zwie się teraz Mush. Jak tylko dziecina odespała trudy podróży od razu stwierdził, ze jest u siebie :mrgreen: na brak apetytu nie narzeka :mniammniam: swoich Dużych pieszczotami zamęcza :serce: kociaki kocha - tylko ich mama nieco się jednak jego miłości do jej dzieci obawia, bo kto by uwierzył, ze taki wielki byk, to jednak ciągle jeszcze dzieciątko ;) Miłość do wody, która kwitła i u mnie, tam rozwija skrzydła coraz mocniej i podobno Kathmandu - Mushi kiedy tylko ma okazję tapla się w wodzie :laughing: Muszę szybko ostrzec jego Dużych - bo mi to z głowy wyleciało poprzednio :oops: - że Kathmandu to taki macher, że krany pasjami otwiera :hyhy: Kiedy był u mnie nigdy go na tym zbożnym dziele nie przyłapałam, za to ciągle latałam wodę lejącą się pełna parę zamykać - w nocy też :hyhy: On był w moich oczach pierwszym podejrzanym... a po jego wyjeździe woda cudownym sposobem przestałą sie z kranów lać :laughing:

Kilka foteczek jak to Kathmandu radzi sobie w Nowosybirsku :)






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz