sobota, 21 lipca 2012

21 lipca 2012

Od wczoraj u nas nastąpiły zmiany zasadnicze :oczami: Leo postanowił ostatecznie, że kojec jest dla niego za mały :hyhy: i przeskakiwał przez panel, nie czekając nawet aż wzrok odwrócę ;) Ryzyk - fizyk, odłożyłam panel na bok i.... jak wypruły oba, to mało tych chudych koślawych nóżek nie pogubiły :laughing: No i latają po całym pokoju, ale głównie wtedy kiedy jedzonko im przynoszę :hyhy: plątają mi się między nogami, muszę stopami prawie sunąć, zeby którego nie nadepnąć :zdziwko: a ci skaczą mi po tych stopach i wrzeszczą; daj, daj, daj mi! :pazurek:
Dostali też już swoją własną kuwetę, nawet im się już si obu tam przytrafiło :hurra: tyle, ze to raczej przypadkowe si, a nie z przemyślenia :-P
No i mięcho wkroczyło w ich życie... bym powiedziała na razie sukces jest co najwyżej połowiczny :-P Luis, jako stwór wszystkożerny i na jedzenie wybitnie pazerny, wpakował się cały do talerzyka juz za pierwszym razem i dawaj zawijać :mniammniam: Niemniej jednak, po dokonanej konsumpcji wrzeszczy, że takie jedzenie to co najwyżej jest przekąska i on sobie życzy breję z mleka z suchym, bo to jest dopiero przysmak prawdziwy :mniammniam: Leo za to, jak tak prymus w dziedzinach gimnastycznych i modelingowych, tak tu... nic a nic nie docenia moich zdolności kulinarnych :-P po mięsku na talerzyku biega, i owszem, nawet wszystkimi czterema łapkami - ugnieść to mięso chce czy jak :oczami: ale żeby się schylił i liznął - a gdzie tam :racja: To co mu do pychola włożę, ze wstrętem przełyka :hyhy: i wrzeszczy: mleka mi daj kobieto, a nie takie bele co!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz