piątek, 13 listopada 2009
13 listopad 2009r.
Polazłam, jak co chwilkę zresztą na rekonesans Tinka leży z wywalonym brzusiem, a tu jakaś taka dziwaczna aktywność dzieciaków łażą po Tince, wspinają się, patrzę Colinek Tinkę za łapkę... potarmosił mówię, nie no późna godzina coś mi się w głowę robi, pewno cyca tam szukał Łażą dalej jako te chrabaszcze, ale nie drą się, ze głodne i nieszczęśliwe, tylko jakieś takie... hmmmm zaciekawione. Patrzę co się będzie działo dalej Claire usiadła na pupie prawie jak dorosły kotek Posiedziała, popatrzyła na mnie, bach, obaliła się na boczek. Chłopcy stwierdzili, ze jednak by małe co nieco przekąsili, a Claire dalej łazi Podeszła do Connora, złapała go pyszczkiem za ogonek i dawaj główką kręcić, z tym ogonkiem w pysiu rzecz jasna Albo oszalałam do reszty albo właśnie byłam świadkiem pierwszych prób zabaw moich maleństw
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz