Jak na razie stosuję zasadę widzeń indywidualnych Dzisiaj załapała się Marysia, nie to żebym ją specjalnie zapraszała, po prostu smyrnęła cichaczem jak wchodziłam i biegusiem wskoczyła na drapak, zajęła zaszczytny punkt obserwacyjny na hamaku i wpatrywała się w dzieci wzrokiem podobnym do florkowego Jak ja zajęłam się dziećmi, zaś cichaczem zeszła na dół i dorwała się do tinusiowej miski z kittenem Później, tak od niechcenia i minką: zachowujmy się normalnie podeszła do zielonego z maluchami w środku... no i zaś dała dyla na hamaczek
A maluszki coraz bardziej rozbrykane Dzisiaj Tinusia zrobiła mi pobudkę o 5 rano, twierdząc, ze jest strasznie baaardzo głodna - też mi nowość, a kiedy ona nie jest głodna Wstaję, patrzę a dzieciaki podskakują, podrygują, zagryzają się okrutnie Szybko nakarmiłam zgłodniałą Tinkę rozsiadłam się wygodnie przy maluchach i autentycznie płakałam ze śmiechu na widok tych ich podrygów i wygibasów Ale moje dzieci nie tylko nauczyły się już bawić, umieją także wzajemnie się wylizywać obejmują się łapkami i myją sobie wzajemnie pysie Mówię Wam, co za cudny widok
Z charakterków bardzo przypominają mi małego Florianka i to cała czwóreczka Są tak cudownie ufne, tak niesamowicie lgną do mnie, ile razy usiądę obok od razu się do mnie gramolą Uwielbiają jak jak je miziam, aż oczka przymykają z zachwytu i tylko się nastawiają tu jeszcze i tu i tu poproszę A że rąk nie mam czterech i jednocześnie mogę miziać tylko dwa kotki, to pozostała dwójka układa się na mnie, albo przytula do rąk, albo włazi za dekolt Strasznie kochane te moje maluchy
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz