A my rozkoszujemy się weekendem No dobra nie cały czas jest sielankowo Wczoraj maluszki po raz pierwszy zareagowały na weekendowe sprzątanie No nie powiem, nawet im się podobało łazić za pańcią i pomagać ale nadeszła w końcu straszna chwila pańcia, ta fajna pańcia, która do tej pory tylko same miłe rzeczy robiła nagle przyprowadziła do pokoju jakiegoś strasznego i strasznie ryczącego potwora Chłopcy przytulili się do siebie w zielonym, Connorek aż zatrząsł się ze strachu, Claire lotem błyskawicy ukryła się za zielonym, przycupnęła tam cichutko w nadziei, ze jak się dobrze schowa to ten potwór nie zdoła jej dopaść Widząc taką reakcję dzieci, odkurzałam, wzorem Claire - lotem błyskawicy Potem paskudna pańcia przyniosła jeszcze drugiego potwora ten już był troszkę mniej straszny bo tak nie ryczał przynajmniej ale za to syczał i leciała z niego gorąca para Na szczęście po tych strasznych chwilach, przyszła mamunia wylizała dzieci, wyprzytulała i mogły szybciutko zapomnieć o tych okropnych wizytach, uwieszone na maminych cycusiach
Ale muszę się przyznać, ze nie był to jeszcze całkiem koniec mojej niecnej działalności weekendowej Postanowiłam, że i dorosłym kotom coś się należy dorwałam więc Onysia, i to jak podstępnie , udając, że się z nim bawię, nagle go porwałam w ramiona i pognałam, nim się zorientował o co chodzi, do łazienki Oj, płakał straszliwie i żalił się, ale pańcia była nieubłagana i wyszorowała biednego koteczka od stóp do głów pomimo jego bardzo sprawnych i nawet kilkakrotnie uwieńczonych sukcesem, prób otwarcia drzwi od kabiny Ale za to jaki jest teraz piękny, pachnący i czyściutki No przecież głowa rodziny nie może chodzić po domu jako ten uflejany tłuścioch
Floriankowi też się nieco oberwało przy czesaniu zauważyłam, że na portkach zaczął mu się robić kołtun no i trzeba było zwalczyć paskudę w zarodku A że Florianek takich operacji niezwykle nie lubi to po operacji byliśmy dobre trzy minuty wzajemnie na siebie głęboko obrażeni
Chwile grozy nie ominęły też wczoraj Melby Gdy ostatnio była u dzieci, były jeszcze mocno nieporadnymi chrabąszczami, przychodzi wczoraj z wizytą i co widzi z uroczych chrabąszczy dzieci przeistoczyły się w istne stado rozszalałych myszy Biedna Melba wylizała pośpiesznie pupkę Colinka, liznęła pysio Carloska, no ale tu już jej hartu ducha zabrakło i zwiała na łóżko przed atakiem podgryzających ją w łapki, doskakujących do szyjki i w ogóle plątających się wszędzie dzieciaków Jej szok był tak ogromny że bidula wpakowała się pod różowe legowisko - mnie tu wcale nie ma
No a dziecidełka zdobywają kolejne umiejętności Potrafią już pić wodę z maminej miseczki Prekursorem tej nowej pasji był Colinek Zastałam go jak z wielką pasją wylizywał miseczkę mamusi, tyle tylko że z zewnętrznej strony Chwilkę później przypląsała do niego Claire: Colin, ale ja widziałam, że mama robi to jakoś inaczej , tylko zupełnie nie wiem jak Do debaty miskowej dołączyli Carlos i Connor Łaziła cała czwórka wokół tej miski, dumała, kombinowała, włazili, przy okazji do miski z karmą i w końcu eureka kolejne główki pochylają się nad wodą w miseczce i słyszę tylko, psik, psik, psik - to złośliwa woda podstępnie dostała się maluszkom do nosków Po kilku psiknięciach dzieciaki załapały nie noskiem tylko języczkiem ale dobre to picie w miseczce mamusi
Maluszki odkryły też kuwetę Nie, nie, nie to żeby planowały ją wykorzystać zgodnie z jej przeznaczeniem ale Connor i Claire uwielbiają kuwetę zagryzać No a bohaterem został wczoraj Colin który wpadł na genialny pomysł, żeby spróbować czy żwirek to aby przypadkiem nie jest jadalny Tym samym spowodował, że najpierw zerwałam się na równe nogi i dawaj mu ten żwirek z pysia wyciągać a potem biegusiem pognałam do sklepu po żwirek drewniany, no bo jak już mają co podjadać, to z dwojga złego lepiej trociny niż bentonit To pierwsze dziecko w moim domu, które wpadło na taki pomysł ani maluchy A ani Florianek takowych pomysłów nie miewały
Zabawy maluszków są coraz bardziej kocie biegają, szaleją, zagryzają się okrutnie zabawki już też zostały docenione myszy można super zagryzać, można też z nimi w pyszczku biegać po pokoju, a jak się piłeczkę popchnie to ona ucieka No normalnie rewelacja
Dzieciaki uwielbiają moje nogi Jak pańcia stoi, to te nogi są świetną drabinką i można się po nich wspinać do góry A jak pańcia siedzi na podłodze, no to nie ma wtedy lepszego miejsca, do spędzania czasu I w zależności od potrzeb w danej chwili, te siedzące nogi pańci służą do tego, żeby cała czwóreczka się na nie wgramoliła i można się przytulić i usnąć, a pańcia wtedy mizia delikatnie bo brzusiach i główkach i po całym ciałku Można też się tam świetnie bawić, no bo jakież jest lepsze miejsce do zagryzania rodzeństwa, do zabaw w koci łapci, do wzajemnego wylizywania sobie pyśków No a jak by tego wszystkiego było mało, można jeszcze tarmosić pańci nogawki i można też wleźć do nich, a pańcia wtedy tak fajnie popiskuje
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz