sobota, 30 czerwca 2012

30 czerwiec 2012

Czas przedstawić najmłodsze Tinwerinkowe potomstwo :)

Tydzień temu, w nocy z soboty na niedzielę przyszedł na świat miot L Tinwerina :becik: Szczęśliwymi rodzicami powtórnie zostali Marysia i Iberyczek :serce:
Marysia, jak nigdy, tak tym razem zbierała się do tego porodu bardzo długo, pierwsze poważne symptomy nadciągającego porodu były około 11.00 w sobotę, pierwszy skurcz przyszedł o 23.00 a pierwszy synuś przyszedł na świat o godzinie 1.55. Oczywiście na powitanie zamachał mi nóżką, po to by ją zaraz schować z powrotem :oczami: Przy kolejnym pokazaniu stópki to ja byłam szybsza, ułapiłam smyka za łapkę i już nie puściłam i wyciągnęłam malucha na nogi na ten świat :serce: Gdy go zobaczyłam pierwsze co powiedziałam: o matko, jaki ogromny! no ale okazało się później, że to najmniejszy z braci postanowił być pionierem :-P Drugi kawaler postanowił zawitać na ten świat o godzinie 3.15 oczywiście również podobnie jak braciszek wyciągany za nogi przeze mnie ;) a trzeci już sie nadmiernie nie ociągał i pojawił się o godzinie 3.35 - ten z kolei postanowił być oryginalny w stosunku do braci i kazał mi się wyciągać za głowę :)

A oto i trzech panów L w kolejności narodzin :serce: tym razem nadałam dzieciom imionka w duchu futbolu, który poprzez EURO2012 nieco zdominował ostatnio wszystko inne :mrgreen: no a poza tym Jose Mourinho piłkarskie imię wyszło tak na zdrowie jak i urodę :kocham: tak więc jego młodsi bracia kontynuują piłkarskie tradycje rodzinne :-P

Leo Messi :serce: waga urodzeniowa 121g, n 22
Otrzymał imię po jednym z najgenialniejszych, o ile nie najbardziej genialnym argentyńskim piłkarzu :serce: Lionel Messi to jeden z najbliższych memu sercu piłkarzy, do tego z Argentyny, która w świecie piłki nożnej dla mnie zawsze jest niekwestionowanym numerem 1 :wyznanie:




Luis Hernandez :serce: waga urodzeniowa 155g, n 23
Luis Hernandez to meksykański piłkarz... taki, którego nigdy się nie zapomina, którego styl gry, nazwisko i wygląd na zawsze pozostaje w pamięci :serce: zresztą przydomek, który mu nadano, mówi sam za siebie El Matador :mrgreen:




Luca Toni :serce: waga urodzeniowa 148g, n 22
Luca Toni to jeden z moich ulubionych piłkarzy włoskich :mrgreen: a sama Italia to z kolei mój niekwestionowany numer 1 w Europie :wyznanie:




Wszyscy trzej panowie L charakteryzują się wybitnie gorącymi temperamentami :mrgreen: jak na razie wsławili się urządzaniem karczemnych awantur od samego urodzenia: pyskowania, łapoczynów, biegania po całej porodówce... i wyskakiwania w dzikim impetem na środek pokoju - mimo barykady- już w pierwszych dniach swego życia :zdziwko: Od wczoraj szanowni panowie nieco stonowali, awanturują się tylko od czasu do czasu :diabolek: na środek pokoju już nie wyskakują, bo zmieniłam barykadę na panel podłogowy i jego jeszcze :diabolek: przeskoczyć nie potrafią, w ramach protestu więc postanowili zawisnąć na maminych cycusiach - mądre chłopaki :super: taki rodzaj buntu jest jak najbardziej w moim guście ;)

27 czerwiec 2012

Dostałam fotki 7 miesięcznej Juanitki :serce: :serce: :serce:







11 czerwiec 2012

Tinusia i Fleur od trzeciej doby po przeprowadzce postanowiły ostatecznie, że są już całkowicie w Swoim Domu ze Swoimi Dużymi :serce: obie nie tylko juz niczego się nie obawiają, ale do tego swoich Dużych zamęczają czułościami :serce: :serce: :serce: skoro Tina po trzech dniach doszła do takich wniosków, to znaczy to tylko jedno: jest szczęśliwa :serce:


A my spędziliśmy miło - pod względem towarzyskim :-P czas na wystawie w Bielsku :mrgreen: Goliashe przybyły w sobotę całą rodziną :hurra:
Sama w życiu nie dałabym rady wystawić czterech kotów :mrgreen: ale na szczęście z pełnym zaangażowaniem pomogli mi w tym Goliashe i jaga w sobotę, DoBo i bratpit w niedzielę, pięknie Wam wszystkim dziekuję :serce: :bukiet: :witanko:
Za to sędziowanie pozostawi niesmak u mnie na bardzo długi czas, nie chce mi się tego komentować, bo szkoda mojego cennego czasu na to :dobani: Ale żeby być sprawiedliwą dodam, że ta moja ocena sędziowania nie dotyczy sędziego Pruchniaka, który nie tylko z zaangażowaniem i sensownie oceniał koty, ale przede wszystkim obiektywnie :bukiet:
Straszydło 2xEX1, Katmandu 2xEX1, Hollywoodka EX4 :diabolek: i EX3, Sierra 2xEX2 :diabolek:
Straszydło, co chyba dla mnie zdecydowanie bardziej cenne, zrobiło duże wrażenie na znajomej hodowczyni ze Słowacji, która nie mogła od niej oczu oderwać i wracała do niej kilka razy zachwycając się urodą mojego Straszydła :serce:

Kotom generalnie cała ta impreza się nie spodobała, co postanowiły dość dobitnie zademonstrować już w drodze pierwszego dnia i tak, Holly zrobiła qpę w transporterze a potem sie pluła i Kathmandu - bardzo obficie zresztą :diabolek: Straszydło też pluło tak, ze siebie zapluło od stóp do głów i trochę jeszcze dla Sierry zostało :hyhy: Drugiego dnia się wycwaniłam i każdy jechał osobno... mając na szyi zawiązanym gustowny, pomarańczowy śliniak ;)
W ramach rekompensaty za straty moralne zakupiłam kotom trzy poduszki, kilka zabawek i chyba z 15 piórek, wstążek i czort wie czego tam jeszcze, a żeby mi ta wyprawa została już całkiem wybaczona, przez zaplute kocie towarzystwo, kupiłam do kompletu drapak z RUFI :-P Koty, twierdzą, że zakupy trafione :ok: