A tymczasem mam kilka newsów z życia małych K-asztanków
Zacznę od najmniej miłej, ja tą Melbę to któregoś dnia gołymi rencami uduszę doszła bowiem do wniosku, że ona sobie nie życzy, żeby jej dzieci tak szybko biegały, ona sobie nie życzy żadnych zabaw, zagryzanek ani takich tam... bo jej dzieci to są niemowlaki czy im się to podoba czy nie, maja tylko leżeć, spać i jeść i dawaj je w zęby i ona je będzie do szafy w transporterze upychać Ostatnio ten sam numer zrobiła z dziećmi J Marysi kiedy były dokładnie w tym samym wieku, wtedy żeby je chronić, przed szaloną babką zarządziłam ewakuację do sypialni... no ale w przypadku jej własnych dzieci to lekarstwo w grę nie wchodziło Pognałam więc dzikim galopkiem do sklepu i dokonałam zakupu wielkiej budki - legowiska, o paskudnym jarmarcznym designie czarne w kolorowe kwiotki ale pal licho wygląd, budka okazała się strzałem w dziesiątkę - Melba zachwycona leży tam większą część dnia, co ciekawe, nawet jej przestało bardzo przeszkadzać, że dzieci tańcują i poza budką
A dziecki tańcują i to coraz więcej Wprowadziłam mięsko do ich diety, ale co się okazało, Kathmandu twierdzi, że mięso to jest jakieś zupełnie niejadalne cóś ...ale za to suche.... mhhhmmm! no pychota absolutna!!! Włazi naście razy na dobę cały do miski i zawija to suche aż mu się uchole trzęsą Kardamon z kolei, patrzy na brata jak na wariata co on w tej misce mamy właściwie robi i po kiego grzyba ale za to mięsko.... mhhhhmmm! pychotka!!! zawija porcję przyszykowana dla dwóch kotków, z takim zapałem, że ledwo udaje mi się palce przed pożarciem uratować
No i mamy pierwszy wielki sukces kuwetkowy bohaterem jest Kathmandu który wczoraj rano samodzielnie zrobił wielką qpkę do kuwetki, a co się przy tym nastękał to jego No ale to mu się można powiedzieć udało bo Melba czuwa i to ona dalej te sprawy załatwia
A w ogóle to maluchy są coraz milsze Kathmandu z w indiańskim okrzykiem pędzi do mnie i każe się brać na ręce, po brzuszku całować i drapać jednym palcem za uszkiem a Kardamon subtelnie spogląda mi głęboko w oczy i kiedy tylko go dotknę, z rozanielonym wyrazem pysia uwala się na plecy, łapki rozrzuca na cztery świata strony : jestem cały twój, miziaj i całuj ile wlezie
piątek, 17 lutego 2012
środa, 15 lutego 2012
15 luty 2012
Już zaczynam nadrabianie zaległości informacyjnych
Najważniejszym newsem z ostatnich dni, to zmiana domku przez Jasia Tinuniowy synuś pojechał do nowego domku w ostatnia niedzielę Od razu pierwszego wieczora skwapliwie skorzystał z miseczek podrzemal na drapaczku, podrzemał na kanapie, kuwetkował, spał z nowymi Dużymi Z tego co widze smyk jeden troszkę terroryzuje swoich Dużych udając baaardzo głodnego kotka, któremu zdecydowanie zbyt malo dano jedzonka na miseczkę bo Jasio to jesć kocha, oj! baaardzo kocha i energia go rozpiera, myslę, ze to troszkę jeszcze sposób na odreagowanie stresu przeprowadzkowego ale generalnie jestem bardzo dumna z Jasia, że tak dzielnie wszedł do swojego nowego domku
Jasieńku kochany życze ci długiego, wspaniałego życia w doskonałym zdrowiu samych radosnych dni i duzo miłości twoich Dużych
A tu fotki z pierwszych chwil Jasia w nowym domku
O kuwetka, zupełnie taka sama jak w starym domu
No proszę, wszystko czego mały kotek potrzebuje mam pod łapką
Ale mam ladny drapaczek
Najmłodsze Tinweriniatka K-asztanki rosną i coraz bardziej twierdzą że są bardzo dorosłe Dziś przyłapałam Kathmandu jak objadał się suchą karmą z miseczki jak nic, nie ma na co czekać, tylko dziś wchodzę z rozszerzeniem menu maluszków o mięsko Ku zdecydowanej dezaprobacie Melby, maluchy coraz bardziej awanturują się o możliwość biegania po całym pokoju zaglądają zaciekawione do kuwetki, ale na razie jej przeznaczenie to dla nich nieodgadniona tajemnica Kadramon to słodki, spokojny kochany misio a Kathmandu to łobuz, który bardzo szybko biega i wrzeszczy z byle okazji, domagając się swoich praw
Kardamonek
Kathmandu
i K-asztanki razem
J dzieciątka, to już właściwie nie dzieciątka a młodzież szalona, rozbiegana, dyndająca na zasłonach - tu prym wiedzie nie kto inny jak ... no oczywiście, Straszydełko Ale na mamine cycusie za dorosłe nie są cała czwórka zawisa z wielkim zapałem i dulda i dulda, a potem nadziwic się nie moga, kiedy mama nagle wstaje a one odpadają od cysiów I kiedy już zdemolują wszystko co jest do zdemolowania nigdy nie pogardzą uwaleniem sie na pańci, bo lepszego miejsca do wypoczynku po trudach zabawowych być nie może i tylko nadstawiają do wymiziania, to co uważają, ze jeszcze wystarczająco nie zostało wymiziane
Jimenka grzeczna, dobrze ułożona mała dama, chyba najgrzeczniejsza z rodzeństwa
Juanitka przeciwieństwo siostry w dziedzinie grzeczności... czyli diabeł wcielony z anielskim wyrazem twarzy
Julietka drugi czort ale one z Juanitą sa inaczej niegrzeczne Julieta np. rozpedza się i z rozbiegu zawisa na załonach na wysokości ok 50 cm i dynda, a zaraz potem rzuca mi sie w ramiona i z minką; ale i tak mnie kochasz, prawda
umyj mnie mamo
super modelką też potrafię byc
i nabzdyczoną malkontentką również
i Jose drugi w kwestii grzeczności po Jimence on potrafi łaczyć w sobie słodkiego łobuziaka z opiekuńczym starszym bratem swoich sióstr i nakolankowym miziadłem głęboko patrzącym mi w oczy
Najważniejszym newsem z ostatnich dni, to zmiana domku przez Jasia Tinuniowy synuś pojechał do nowego domku w ostatnia niedzielę Od razu pierwszego wieczora skwapliwie skorzystał z miseczek podrzemal na drapaczku, podrzemał na kanapie, kuwetkował, spał z nowymi Dużymi Z tego co widze smyk jeden troszkę terroryzuje swoich Dużych udając baaardzo głodnego kotka, któremu zdecydowanie zbyt malo dano jedzonka na miseczkę bo Jasio to jesć kocha, oj! baaardzo kocha i energia go rozpiera, myslę, ze to troszkę jeszcze sposób na odreagowanie stresu przeprowadzkowego ale generalnie jestem bardzo dumna z Jasia, że tak dzielnie wszedł do swojego nowego domku
Jasieńku kochany życze ci długiego, wspaniałego życia w doskonałym zdrowiu samych radosnych dni i duzo miłości twoich Dużych
A tu fotki z pierwszych chwil Jasia w nowym domku
O kuwetka, zupełnie taka sama jak w starym domu
No proszę, wszystko czego mały kotek potrzebuje mam pod łapką
Ale mam ladny drapaczek
Najmłodsze Tinweriniatka K-asztanki rosną i coraz bardziej twierdzą że są bardzo dorosłe Dziś przyłapałam Kathmandu jak objadał się suchą karmą z miseczki jak nic, nie ma na co czekać, tylko dziś wchodzę z rozszerzeniem menu maluszków o mięsko Ku zdecydowanej dezaprobacie Melby, maluchy coraz bardziej awanturują się o możliwość biegania po całym pokoju zaglądają zaciekawione do kuwetki, ale na razie jej przeznaczenie to dla nich nieodgadniona tajemnica Kadramon to słodki, spokojny kochany misio a Kathmandu to łobuz, który bardzo szybko biega i wrzeszczy z byle okazji, domagając się swoich praw
Kardamonek
Kathmandu
i K-asztanki razem
J dzieciątka, to już właściwie nie dzieciątka a młodzież szalona, rozbiegana, dyndająca na zasłonach - tu prym wiedzie nie kto inny jak ... no oczywiście, Straszydełko Ale na mamine cycusie za dorosłe nie są cała czwórka zawisa z wielkim zapałem i dulda i dulda, a potem nadziwic się nie moga, kiedy mama nagle wstaje a one odpadają od cysiów I kiedy już zdemolują wszystko co jest do zdemolowania nigdy nie pogardzą uwaleniem sie na pańci, bo lepszego miejsca do wypoczynku po trudach zabawowych być nie może i tylko nadstawiają do wymiziania, to co uważają, ze jeszcze wystarczająco nie zostało wymiziane
Jimenka grzeczna, dobrze ułożona mała dama, chyba najgrzeczniejsza z rodzeństwa
Juanitka przeciwieństwo siostry w dziedzinie grzeczności... czyli diabeł wcielony z anielskim wyrazem twarzy
Julietka drugi czort ale one z Juanitą sa inaczej niegrzeczne Julieta np. rozpedza się i z rozbiegu zawisa na załonach na wysokości ok 50 cm i dynda, a zaraz potem rzuca mi sie w ramiona i z minką; ale i tak mnie kochasz, prawda
umyj mnie mamo
super modelką też potrafię byc
i nabzdyczoną malkontentką również
i Jose drugi w kwestii grzeczności po Jimence on potrafi łaczyć w sobie słodkiego łobuziaka z opiekuńczym starszym bratem swoich sióstr i nakolankowym miziadłem głęboko patrzącym mi w oczy
Subskrybuj:
Posty (Atom)