piątek, 17 lutego 2012

17 luty 2012

A tymczasem mam kilka newsów z życia małych K-asztanków :serce:
Zacznę od najmniej miłej, ja tą Melbę to któregoś dnia gołymi rencami uduszę :evil: doszła bowiem do wniosku, że ona sobie nie życzy, żeby jej dzieci tak szybko biegały, ona sobie nie życzy żadnych zabaw, zagryzanek ani takich tam... bo jej dzieci to są niemowlaki czy im się to podoba czy nie, maja tylko leżeć, spać i jeść :racja: i dawaj je w zęby i ona je będzie do szafy w transporterze upychać :racja: Ostatnio ten sam numer zrobiła z dziećmi J Marysi kiedy były dokładnie w tym samym wieku, wtedy żeby je chronić, przed szaloną babką zarządziłam ewakuację do sypialni... no ale w przypadku jej własnych dzieci to lekarstwo w grę nie wchodziło :racja: Pognałam więc dzikim galopkiem do sklepu i dokonałam zakupu wielkiej budki - legowiska, o paskudnym jarmarcznym designie czarne w kolorowe kwiotki :hyhy: ale pal licho wygląd, budka okazała się strzałem w dziesiątkę - Melba zachwycona leży tam większą część dnia, co ciekawe, nawet jej przestało bardzo przeszkadzać, że dzieci tańcują i poza budką :wampir:

A dziecki tańcują i to coraz więcej :serce: Wprowadziłam mięsko do ich diety, ale co się okazało, Kathmandu twierdzi, że mięso to jest jakieś zupełnie niejadalne cóś :blee: ...ale za to suche.... mhhhmmm! no pychota absolutna!!! :mniammniam: Włazi naście razy na dobę cały do miski :hyhy: i zawija to suche aż mu się uchole trzęsą :mniammniam: Kardamon z kolei, patrzy na brata jak na wariata co on w tej misce mamy właściwie robi i po kiego grzyba :thinking: ale za to mięsko.... mhhhhmmm! pychotka!!! :mniammniam: zawija porcję przyszykowana dla dwóch kotków, z takim zapałem, że ledwo udaje mi się palce przed pożarciem uratować :laughing:
No i mamy pierwszy wielki sukces kuwetkowy :super: bohaterem jest Kathmandu który wczoraj rano samodzielnie zrobił wielką qpkę do kuwetki, a co się przy tym nastękał to jego :laughing: No ale to mu się można powiedzieć udało ;) bo Melba czuwa i to ona dalej te sprawy załatwia ;)

A w ogóle to maluchy są coraz milsze :serce: Kathmandu z w indiańskim okrzykiem pędzi do mnie i każe się brać na ręce, po brzuszku całować i drapać jednym palcem za uszkiem :mrgreen: :serce: a Kardamon subtelnie spogląda mi głęboko w oczy i kiedy tylko go dotknę, z rozanielonym wyrazem pysia uwala się na plecy, łapki rozrzuca na cztery świata strony : jestem cały twój, miziaj i całuj ile wlezie :mrgreen: :serce:

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz