piątek, 25 lutego 2011

25 luty 2011r.

Figaro odpomponiony :)
Od środy wieczorem, w imię solidarności, głodowały wraz z Firago pozostałe dzieci F i Tinusia ;) a o poranku do głodujących dołączyły dzieci G i Marysia :diabolek: Wczoraj na 12.00 zawiozłam Figaro do kliniki :strach: pan doktor wybadał dzieciątko, wymacał, ostukał, opukał... i zabrał mi moje maleństwo :zdziwko: obiecując, że jak tylko maluch zacznie się wybudzać da mi znać.
Oczywiście wśród dorosłych kotów wywołał popłoch :przestraszony: Melbę i Demi trzyma do dzisiaj :diabolek: za to dzieci zachowały się cudownie :serce: Nie tylko żadne na niego ani nie fuknęło, ale wszyscy pchali się jeden przez drugiego, żeby Figaro pocieszyć, przytulić i oczywiście wyszorować :) A dowodziła całą akcją Gabryśka, która prawie cały czas leżała z Figaro, łapkami obejmowała go za szyjkę, pucowała mu uszka i całowała w pycholek :serce: Całe popołudnie Figaro spędził leżąc na mnie i odsypiając narkozę. Oczywiście w ramach podziękowania za dostarczone mu atrakcje osikał mnie elegancko :hyhy: , kiedy tylko zapadł w głęboki sen, ale ja po poprzednich kastracjach byłam już na to przygotowana i zaopatrzyłam się w podkład do przewijania niemowląt :-P
Wieczorem chciałam mu dać tylko troszkę mokrego, ale Figaro miał inny plan ;) zrobił karczemną awanturę, gdy usiłowałam go zamknąć a wypuszczony do kuchni pognał do miseczek z porządnym jedzeniem a nie z jakimiś tam delikatesami dla rekonwalescentów :-P W nocy spał na moim brzuchu jako ten aniołek :niewinny: ... do trzeciej nad ranem, kiedy to uznał, że on jest już wyspany, on chce pić, jeść i bawić się :banan: Rano szalał już z resztą dzieciaków jak gdyby nigdy nic mu się niesympatycznego nie przytrafiło :super: Jutro podam mu jeszcze zastrzyk i mam nadzieję, że ranka szybciutko i bezproblemowo się zagoi :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz