wtorek, 8 listopada 2011

7 listopad 2011

W dniu 30 października przyszły na świat dzieci Tinusi i Onysia :serce: Bałam się bardzo czy poród nie skończy się cesarką, skoro poprzednio Tinka miała cesarkę, ale Tinusia miała na szczęście inne plany :)
Tina w ciąży bardzo przybrała na wadze, ważyła około 9 kg i była okrągła jak piłka :oczami: Ostatnie dwie doby przed porodem spędziłyśmy w towarzystwie Melby i Fleur. To co wyprawiła Fleur, moja aspołeczna jednostka :oczami: , przeszło moje najśmielsze oczekiwania. Nie opuszczała mamy ani na chwilkę, leżała razem z nią godzinami w porodówce, przytulała, całowała: nic się nie martw mamo, jestem przy tobie i pomogę, będziesz miała prawdziwy poród rodzinny :serce: Pierwsze skurcze zaczęły sie gdy rozpoczęły się BIS-y kategorii II na światówce :mrgreen: Po trzech godzinach kiedy dalej były skurcze i nic, zadzwoniłam do weterynarza, że nie wykluczone, że to że się zapowiedziałam na weekend na ewentualną cesarkę, może się okazać nie tylko straszeniem.... noooo i tego Tince było za duzo :wampir: i zabrała się z takim animuszem za rodzenie, że góra po 3 minutach po skończonej rozmowie, pojawił się pęcherz, ufffff. Co prawda kolejne czterdzieści minut czekałam na to, żeby było za co złapać, żeby wyciągnąć maluszka, który jedynie nieśmiało wysuwał tylną stópkę, po to, zeby chwilkę później schować ją z powrotem :racja: No ale w końcu udało mi się maluszka bezpiecznie złapać i wyciągnąć i tak na świat przyszedł 143 g rudzielec, który praktycznie natychmiast pognał szukać cycusiów :serce: 20 minut później urodził się jego brat - 141g, oczywiście też tylnymi łapkami i też z wyciąganiem przeze mnie, ale z tym poszło już zdecydowanie łatwiej :) A Tinka jak była gruba przed porodem taka jest nadal :diabolek: jak się przez otwór w porodówce przeciska, to za każdym razem brzuch jej się klinuje :diabolek: oj pójdzie panna na dietkę jak maluszki wykarmi ;)
Wczoraj I-Tinusionysiątka skończyły tydzień :serce: Pan I pierwszy podwoił wage urodzeniową, jest grzecznym głodomorem - po mamusi pewno :diabolek: kwintesencją jego życia jest jeść, spać, i czasem rozkosznie ziewać i sie przeciągać :serce: Za to pan I drugi mnie ćwiczy od poprzedniej środy, on twierdzi, ze jedzenie z cycka jest dobre ale na deser :racja: potrafi robić karczemne awantury, ile razy się zbliżę od razu biega po porodówce i krzyczy, ze on chce do mnie, wystarczy że dam mu rękę od razu ją memla, no i ciągle nie wiem, czy mu coś dolega, czy taki terrorysta :bezradny: Przybiera po 15 - 20 g na dobę, więc powoli będę się starała mu sztuczne jedzonko odstawić.
Miot I to miot zamykający pewną epokę w mojej hodowli :) Onyś już jest kastratem, a Tinusia zostanie kastratką razem ze swoimi najmłodszymi dzieciątkami - no chyba, ze będzie wymagała jeszcze kuracji odchudzającej :-P ale tak czy siak, to już jej ostatnie dzieci.
Co do imionek jeszcze się waham ;) ale pewno niedługo podejmę w końcu jakąś decyzję :oczami:
Tak I panowie wyglądali w pierwszej dobie swojego życia :)



I w wieku 1 tygodnia:
Pan I1, jaki grzeczny przy jedzeniu taki grzeczny i przy foceniu :)


i pan I2, jaki niegrzeczny przy jedzeniu, tak i przy foceniu, a w tle zachwycony nowymi domownikami Iberyczek ;)



Majorka napisał/a:
Inwerin i Inwarin z (T)inwerinowa :) :serce: :serce:

Hmmmm :thinking: chyba mnie natchnęłaś Majorko zupełnie inna koncepcją niż miałam pierwotnie :) Z uwagi na całokształt, tzn. że Tina to przecież Tinwerina, że od jej imienia pochodzi nazwa mojej hodowli i że to ostatnie dzieci Tinki i Onysia, do tego bardzo tinusiowe, najbardziej ze wszystkich dotychczasowych :mrgreen: chłopcy z miotu I dostaną imionka:
InwerInio - pan I2 - rozdarciuch :serce: i
InwerIan w skrócie Jasio :mrgreen: dla grzecznego pasibrzucha czyli pana I1 :serce:

Majorko tym samym zostałaś Matką Chrzestną miotu I Tinwerina :mrgreen:

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz