środa, 14 października 2009

28 sierpień 2009r.

Wczoraj postanowiłam Zuzię uwolnić z kaftana, bo ani do miski sama nie poszła, ani do kuwety, wszędzie musiałam ją zanosić i zaczęłam się już poważnie martwić tym kuwetkowaniem, no bo kuwetkowanie na komendę nie wydaje mi się najlepszym rozwiązaniem :thinking:
Gdy zdjęłam jej kaftan lizała się jak oszalała, no ale zagryzłam palce i dałam jej spokój, w końcu niczego innego się nie spodziewałam po uwięzieniu, jak dokładnego umycia się po paskudnych lekarstwach i jeszcze bardziej paskudnym kaftanie :evil: Po pierwszym gruntownym szorowaniu dała spokój i teraz ją obserwuję :shock: No sama nie wiem, chyba nie wygląda to źle :thinking: , ale ile razy jej do brzuszka zaglądam, to od razu zaś się szoruje :bezradny: i nie wiem czy to z mojego zaglądania czy dalej jej coś dokucza :thinking:
Zuzia przy każdym moim podejrzanym ruchu daje dyla pod łóżko :uciekinier: ale generalnie nadmiernie jej się nie dziwię :oops: A po za tym dziewczynina szaleje z radości ;) co chwilkę urządza dzikie tańce :zakrecony: podryguje i podskakuje by za chwilkę paść na plecki i przeciągać się z wielkim upodobaniem ;)
Kurcze, mam nadzieję, że już nie będę musiała jej w kaftan z powrotem wsadzać :thinking:

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz