Wczoraj Claire pojechała do nowego domku Strasznie trudno mi się z nią było rozstać bo nie dość, że to taka cudna i kochana iskiereczka to jeszcze cały czas siedziało mi w głowie, ze to już ostatnie C-Tinusiątko mnie opuszcza Dzięki temu, że jestem w domu zakichana zachyrlana miałam cały dzień na pożegnania z Claire. Ona podobnie jak i Carlos zbytnio nie raczyła się skupiać nad tym co miałam jej do powiedzenia dobra, dobra, już wszystko słyszałam jak rudzielcom mówiłaś, luzio józio, Clairunie da radę i zaraz wszystkich po kątach poustawia a teraz poproszę o mizianki i przytulanki i tak wiła mi się na kolanach i nastawiała to brzusio, to szyjkę, a jeszcze tu, tu pod samą bródką, a teraz proszę mnie na całej długości pogłaskać... Gdy nadszedł czas odjazdu do nowego domku, Claire sama wpakowała się do transportera, że to niby ona już jest gotowa ruszać na podbój świata Jak mi powiedziała tak i zrobiła... i od pierwszych chwil swoich nowych kumpli po kątach rozstawia lata po całym mieszkaniu z zadartym ogonem, bo ona przecież musi od razu poznać dokładnie wszystkie zakamarki i tylko syka i fuka na Ptyśka i Czarną, a one w lekkiej konsternacji no bo ledwo toto przylazło a już się chce rządzić... no ale to w końcu Kierowniczka
Clairutku kochany bądź bardzo szczęśliwa i kochana w swoim nowym domku, rośnij zdrowo i pięknie i jak już musisz to rządź, ale z umiarem Wszystkiego co Najlepsze maleńka
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz