wtorek, 21 lipca 2009

6 lipiec 2009r.

Wczoraj Zuzanka była na ostatnim - mam nadzieję :modlitwa: - zastrzyku, teraz jeszcze przez trzy dni będzie dostawać lek dopaszczowo :oczami: Po zastrzykach poprawa jest wyraźna :) Zuzia juz wcale nie kuleje, no i mam nadzieję, ze tak już zostanie :modlitwa:

No ale jak to zwykle bywa, jak się już coś złego zacznie, to kontynuacja musi być :dobani: Wczoraj razem z Zuzią w lecznicy wylądował Maksiu - jamnik mojej mamy. Bidulinek czymś się zatruł :( no i od wczoraj walą w niego tony zastrzyków i kroplówki, żeby się psiątko nie odwodniło. Przy okazji zrobili mu i inne badania, biochemia wyszła dobrze, ale już EKG nie bardzo... ma powiększoną lewa komorę serduszka i są jakieś problemy z zastawką... W życiu bym nie pomyślała, że on może mieć problemy z sercem, bardziej żywotnej i szalonej istotki to ja chyba nigdy nie widziałam :thinking:
On potrafi godzinami - dosłownie godzinami, skakać jak wariat po którejś ze swoich piszczałek... i nic, ani zadyszki, ani zmęczenia, zabawa kończy się jak mu zabawkę zabiorą ;) No a Maksio już twierdzi, że lekarze nie mają pojęcia o czym mówią ;) po lekach na brzuszek i kroplówkach, siły na nowo w jego ciałko wstąpiły i podobno jak zwykle daje czadu... Zupełnie nie wiem co o tym myśleć :thinking:

No a do kompletu to jeszcze wczoraj wieczorem Melba spadła z półki nad drzwiami :shock: Nie mam bladego pojęcia jak ona to zrobiła :thinking: bo ona tam spała i nagle zawisła na przednich łapach nad drzwiami :przestraszony: Nim zdążyłam do niej doskoczyć już była na dole... No ale na szczęście nic się nie stało, obmacałam ją na wszystkie strony, wyoglądałam, chyba jednak jakoś sprytnie z tej wiszącej pozycji wykonała zeskok na podłogę :racja:

Ja myślę, że trzy wpadki to już wystarczająco dużo i Melba tym upadkiem zakończyła tą niesympatyczną serię :modlitwa:

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz