sobota, 21 listopada 2009

19 listopad 2009r.

No a u nas dzisiaj duże zmiany :oczami: Chciał, nie chciał :blee: poszłam dzisiaj do pracy :blee: a dzieciątka zostały pod opieką mamuni :serce: Oczywiście bez wpadek się nie obyło :racja: Po powrocie zastałam Claire i Carlosa czule do siebie przytulonych... na samym środku dywanu :racja: Muszę je jakoś odgrodzić i chyba wytargam stary kojec dzieci A :thinking: bo to już jednak łazidełka z tych moich dzieci :) Tinusia, jak to Tinusia, żeby z kuwety skorzystać przy dzieciach - mowy nie ma :zakaz: czekała aż ją wypuszczę i dopiero pognała do kuwetki :bezradny: No i Tinka prawie nie pije w pokoju z dziećmi :racja: woda z miski jej nie smakuje, bo ona chce tylko z fontanny :bezradny: Niby widzę, że coś tam tej wody z miseczki ubywa, ale jak widzę, jak ona się dorywa do fontanny i pije i pije i pije :shock: to nie wierzę, żeby nie była spragniona :bezradny:
Tinusia ma też nową koncepcję na legowisko dla maluchów :oczami: Już ze dwa dni widziałam, ze mniej chętnie wchodzi do pudełka, a w zamian za to kładzie się na albo na dywanie, albo rozparta na poduszkach i tak długo woła dzieci aż przyjdą do cycusiów :niecierpliwy2: A dzisiaj pudełko porodowe niby jeszcze stoi gdzie stało, ale jego czas chyba już się skończył, bo stoi puste :thinking: Wszystkie karmienia mamy nie gdzie indziej tylko w zielonym kocie :) A i między karmieniami dzieciaki tam właśnie śpią :spioszek:
No a maluszki dzisiaj bawią się już na całego :impreza: Oczywiście te chwile zabaw nie są na razie zbyt długie :-P ale za to bardzo intensywne z napaściami, wskakiwaniem jeden na drugiego, zabawą w koci-łapci i wzajemnym zagryzaniem :laughing: Z tej okazji obcięłam dziś dzieciom po raz pierwszy pazurki, zeby sobie nawzajem krzywdy tymi wielkimi szponami :wampir: nie zrobiły i żeby tinusiowego brzuszka nie raniły przy jedzeniu :)



A co u dorosłej części mojego stadka, no biedniutkie są i bardzo stęsknione :miziak: ale jeszcze troszkę za wcześnie, żebym mogła połączyć całe stado :bezradny: i choć muszę przyznać, że wszystkie zachowują się naprawdę z wielką wyrozumiałością :serce: to jednak widać jak bardzo brakuje im wylegiwania się na pańcinym brzuchu, spania z pańcią, przytulanek, ugniatanek ale też i najzwyklejszego w świecie hasania po drapaczku :pocieszanie3: Co mnie który dorwie to na swój sposób stara się nadrobić te braki, pakują się na kolana, każą miziać, od razu zaczynają terkocik godny młota pneumatycznego :) Zuzanka wskakuje mi na kolana, od razu zwija się w kłębuszek wtula główkę w moją dłoń i przymyka oczka z zachwytu :serce: Onyś wdrapuje się na mnie nawet jak stoję, barankuje, przymila się i każe się miziać :serce: Melbusia robi grzbieciki i cały czas kombinuje jakby mnie tu przechytrzyć i cichaczem, tak niby od niechcenia wpakować się do pokoju z dziećmi :) Marynia jak tylko dorwie się do moich kolan to najpierw łazi po mnie, nadstawiając się z każdej strony, a potem układa się wygodnie, przytula i usypia wywalając brzusio do mizianek :serce: A Florianek, Florianek pakuje się na moje kolana prawie za każdym razem jak siedzę przy komputerze, no chyba, ze akurat jest bardzo zajęty ściganiem jakiejś piłki :-P rozwala się na tych moich kolanach tinusiową metodą i wystawi to brzusio, to pysio, to łapusię i miziaj mnie miziaj bom strasznie niedopieszczony :serce: :pocieszanie3:
I tym oto sposobem z całego towarzystwa najbardziej szczęśliwa jest teraz Tinusia, bo w końcu może się w pełni realizować jako najcudowniejsza mama pod słońcem :serce: a do tego ma pańcię prawie na wyłączność, nikt jej miejsca w łóżku przy mnie nie zajmie, kiedy tylko ma ochotę może się do mnie przytulić i bezwstydnie po kilka razy w nocy nadstawiać brzusio do mizianek :serce:

I jeszcze o Amelce :serce: W ostatnią sobotę Ameleczka miała zabieg, w trakcie którego wyciągnęli jej te śruby z łapki. Przez cała sobotę była biedniutka po narkozie :pocieszanie3: i bardzo obrażona na swoją opiekunkę, że zaś ją w to paskudne miejsce zaniosła i pozwoliła paskudnemu wetowi zaś zrobić ała w łapcię :zdziwko: No ale zaraz potem wróciła dawna Amelka :serce: opiekunce wybaczyła i radośnie hasa sobie po swoim domku :serce: :super: No mam nadzieję, że to już koniec amelkowych problemów :modlitwa: i teraz już będzie wiodła żywot spokojny, albo i mniej spokojny :diabolek: ale za to beztroski i szczęśliwy :serce: :serce: :serce:

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz