czwartek, 12 marca 2009

15 wrzesień 2007r.

A nam się dzisiaj przydarzył bardzo nerwowy poranek Pomyłkowo ktoś zadzwonił na domofon... i moje koty wpadły w panikę Zupełnie nie mogę zrozumieć dlaczego :dont: słyszały ten domofon już setki razy i nigdy tak nie reagowały, a tu nagle panika. Mało tego zazwyczaj na domofon reagują tak, że na wyścigi pędzą do przedpokoju zobaczyć cóż to za gość do nich tym razem przyszedł. Zuzka zwiała pod fotel z ogonem napuszonym jak u miaukuna.. Melbie tylko koniuszek ogona wystawał zza łóżka, a Tinki w pierwszej chwili w ogóle znaleźć nie umiałam... wcisnęła się w najciaśniejszy fragment za łóżkiem. Uspokojenie ich trwało dobre pół godziny z noszeniem na rękach, całowaniem i przemawianiem i teraz sytuacja już jest opanowana, przynajmniej jeśli chodzi o Melbę i Tinkę, bo Zuzia ciągle jeszcze słupki robi i oczy kota ze Shreka :przestraszony: A ja ciągle nie potrafię zrozumieć dlaczego taka reakcja i jedyne "logiczne" wytłumaczenie jakie przychodzi mi do głowy, to że to jakiś diabelec dzwonił :dont:

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz