12 listopad 2008r.
Pod koniec mojej działalności, nawet Floruś postanowił mi pomóc - w obszywaniu drabinek
mądry chłopczyk, wiedział, że to dla niego
Melba i Zuzia dwoiły się i troiły przez cały czas. Marysia z doskoku. Tinka postanowiła mi pomóc w szyciu - krawcowa się znalazła
Jeden Onyś tylko pazurem nawet nie kiwnął... i przylazł bandyta na gotowe
Cwaniaczek taki
najważniejsze to nie dać się pańci wykorzystać w pracach domowych
Wymieniłam całe obicie drapaka, dwie półki obiłam wykładzina dywanową, resztę pluszem, no i najważniejszy element renowacji to hamaczki od Rufiego
Tu wielkie buziaki dla Goliash, która razem ze swoim Tż przywiozła mi je już wczoraj
a tak musiałabym jeszcze czekać i czekać na przesyłkę, a dzięki Goliash moje kociaste już dzisiaj mogą wylegiwać się na przerobionym drapaczku
Dziękuję
A oto mój prawie nowy drapak
Oczywiście Onyś twierdzi, że to jego zasługa

Jeszcze muszę wymienić obicie na dwóch półkach, tych na ścianie, ale dzisiaj już mi się nie chce - ważne, że drapak gotowy
Normalnie jak armata teraz ten drapak wygląda
Teoretycznie nie powinno być źle
pięć hamaków na sześć kotów to całkiem nieźle
Nie uwierzę, że wszystkie naraz będą chciały na hamakach leżeć... no chyba, że wszystkie na tym samym 
A w międzyczasie stwierdziłam, że jednak pięć hamaków to za mało... i dorobiłam szósty
O ile zaś mnie coś nie napadnie
to ostatecznie drapak będzie wyglądał tak
No a teraz czterotygodniowy Florek
Straszna z niego ciągle jeszcze łajza, ale wcina ciągle jak dziki smok. Dobowe przyrosty poniżej 20 g nie schodzą, tfu, tfu, tfu
Waży teraz 470g
a to oznacza, że Maryśkę już pięknie przegonił, ale do 660g Amelki i 690g Agata to jeszcze cała wielka przepaść
Ale za to bawi się już coraz więcej i coraz fajniej
Ząbki ma już całkiem spore więc nieco boleśnie odczuwam chwilami zabawy w zagryzanie i zaczynam się obawiać czy mi w końcu nosa nie skróci
Gania też już coraz pewniej po pokoju, próbował się już nawet wybrać na wycieczkę do kuchni ale zgarnęłam nicponia przy drzwiach
Widok z góry na śpiocha

Balans bieli tragedia, ale za to Florek ma fajne minki

A tyciutki kotecek przed chwilą dał czadu
poszłam skontrolować co robi - powinien spać, bo do pory karmienia niby jeszcze troszkę zostało. Wchodzę do pokoju i co widzę
małe rude gania jak wariat po pokoju
No to łapię się za szykowanie jedzonka, filiżanka jest, smoczek jest, woda się gotuje, zalewam mleczko, strzykawkę trzymam w zębach i co widzę
mała ruda torpeda lata po kuchni
Mało sobie nóg nie połamałam pędząc na ratunek tyciutkiemu koteckowi
dalej ze strzykawką w zębach oczywiście... A ten łotr rzucił mi spojrzenie, no wiesz jak możesz mi taką fajną zabawę psuć
no ale szybko dał się udobruchać wrąbał 10 ml duszkiem, wywalił brzusio do wycałowania
- bez tego posiłek jest nieważny i usnął jak aniołek
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz