Melba, Tinusia i Onyś mieli wczoraj robione echo serca u dr Bednarz w Krakowie. Cała trójeczka ma zdrowe i piękne serduszka
Wycieczka zbytnio im się nie spodobała. Bunt zaczął się już przy wkładaniu kotów do transporterków. Pobiliśmy chyba rekord w ślimaczym tempie dojazdu do Krakowa... jedyne 2,5 godz. od momentu wyjścia z domu do zawitania w lecznicy z czego około godziny w samym Krakowie... pod tym względem to ja już uwielbiam Sosnowiec
Onyś na dobry początek był dokładnie wycierany... bo się popluł ze stresu w drodze A potem czarował panią doktor mrucząc i wdzięcząc się i opowiadał, że jest bardzo grzecznym, kochanym i zdrowym kotkiem i jemu naprawdę żadne badanie nie jest potrzebne No ale pani doktor nie dała się Onysiowi zbałamucić i jednak badania nie uniknął.
Melbusia była wzorem pacjenta, siedziała grzeczniutko i cierpliwie, jedynie kilkakrotnie rzuciła pani doktor spojrzenie: ja bardzo przepraszam, ale co to znowu za dziwactwo
A Tinusia... jak to Tinusia korzystając, że straciłam na chwilkę czujność, rzuciła pani doktor kilka siarczystych obelg i pokazała, że ma zęby, których nie zawaha się użyć Następnie ułożyła się wygodnie i nie zwracała już nadmiernej uwagi na to co jej robią
No a w domu czekała nas niespodzianka... Agat i Amelka nie poznali rodziców i ciotki i na dobre 5 minut udawały bardzo groźne szczotko - posągi z nastroszonymi grzbietami, zwieszonymi ogonami i uszami przyklejonymi do głowy. Zaspana i ucieszona Maryśka trafiła na szczotko - posągi, na chwilkę się zatrzymała z miną: czy to jakaś nowa moda od niechcenia na moment wypięła pupę ale zaraz stwierdziła, że w tej pozie jej nie do twarzy i radośnie przyplasała do mnie: dawaj jeść, dawaj jeść, bo jestem baaardzo głodna No i szczotko - posągi też uznały, że to bardzo dobry pomysł
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz