Mały rudziątek ciągle walczy bardzo dzielnie. Ale nadal trzeba czekać z jakimkolwiek entuzjazmem na to co się dzieje, choćby po to, żeby nie zapeszyć. Kciuki są nam nadal bardzo potrzebne.
Pśtryknęłam mu wczoraj kilka foteczek. Ma pycholek uflejany w mleczku, no i lekko zmierzwioną fryzurkę - to efekt matczynych zabiegów pielęgnacyjnych, Tinka taka jest zdolna, że jak go zacznie memlać to on cały mokry
Aha, mały ma na imię Florek jeszcze dumam nad tym, żeby był to Florek na B... Ciocia Satin poddała mi wczoraj fajny pomysł ale z tym to się akurat nie pali.
Mamunia szoruje synusia
Chyba coś już zaczynam widzieć
Pokonam tą niebieską zawalidrogę. A to niebieskie to mój sweter, którego rękawy służą małemu za kołderkę
Tak sobie śpiam
A tak awanturuję się o jedzenie
Na ostatniej fotce troszkę widać na jakich piernatach się maluch wyleguje. Na samym dole jest poduszka elektryczna, potem poduszka, która się akurat nagrzewa, a na samej górze ta na której śpi
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz