piątek, 5 czerwca 2009
10 lipiec 2008r.
Jak na razie odważyłam się jedynie na to, że pozwoliłam Tince i Onysiowi stać w uchylonych drzwiach
Maluchy baraszkowały na dywanie, a Tinusia i Onyś przyglądały im sie jak zaczarowane
Były jakieś półtora metra od dzieciaków i nie zauważyłam żadnych oznak niezadowolenia, czy chęci połknięcia dzieci
jedynie zwyczajne zainteresowanie, tyle że całkiem spore to zainteresowanie
Głównie Tinka rwała sie, żeby wejść i podejść bliżej do tych bliżej nie zidentyfikowanych klusek
no ale delikatnie jej to wyperswadowałam
Jak to dobrze, że ja mam takie grzeczne koty
No ale grzeczność grzecznością - lepiej żeby to pierwsze spotkanie maluchów z dużymi kotami odbyło się bez niepotrzebnych stresów
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz