piątek, 5 czerwca 2009

17 lipiec 2008r.

A no właśnie całkiem zapomniałam z tego wszystkiego :racja: Onyś był dzisiaj, tzn. wczoraj :mrgreen: u dzieci na maleńką chwileczkę :mrgreen: Dzieciaki były na etapie głupawki i kiedy wszedł Onyś natknął się na Alka i Agata... Onyś zastygnął... przycupnął... i jak nie fuknie A co dzieciaki na to - a nic Totalnie zignorowały fukajacego ojca Troszkę mu się poprzyglądały i dawaj brykać dalej. No i Onys się wycofał po angielsku ;)
Podobnie było z Tinką, która dzisiaj była u dzieciaków jakieś dwie godziny
:mrgreen: Największego szoku bidula doznała, gdy podeszła powąchać śpiącego Alka, a ten mały złosliwiec akurat wtedy postanowił się obudzić Tinka aż przysiadła :przestraszony: i oczywiście fuknęła maluchowi tuż przy samym pysiu... A kochany Aluś najpierw wytrzeszczył oczy ze zdumienia :szok: a następnie ziewnął Tince prosto w nos i zaczął sie przeciągać :spioszek:
Dzisiaj na widok Tinki w pierwszej chwili była maleńka konsternacja ale już chwilkę później smarkacze znów ignorowali nieszczęsną ciotkę :hyhy: Jak tak dalej pójdzie to mi Tinka w kompleksy wpadnie, ze taka jest niezauważalna albo się polubią


Dzisiaj maluchy mnie zaskoczyły :mrgreen: Po ostatniej wizycie jednej z ciotek, która została strasznie obfukana przez całe towarzystwo :hyhy: spodziewałam się, że maluchy teraz już tak mogą reagować na gości W końcu są już bardzo dorosłe :oczami: i mają święte prawo oburzać się, że jakiś obcy typ pakuje się do ich świata :hyhy: Dzisiaj przyszła inna ciotka, ja tu ją ostrzegam, żeby nie robiła gwałtownych ruchów i takie tam głupoty bo się maleństwa zdenerwują a smarkacze... pełen luz Przyszła ciotka, super będzie zabawa. No może ze dwie minutki były troszkę zawstydzone :mrgreen: a już chwilkę później zabawa na całego, ze skokami, tarmoszeniem, wdrapywaniem się na kolana :mrgreen: A Aluś to już całkiem przesadził z tą gościnnością :mrgreen: aż byłam prawie trochę zazdrosna Bezceremonialnie wpakował się ciotce na kolana :mrgreen: i o zgrozo :mrgreen: wywalił brzuch do miziania :mrgreen:

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz