5 lipiec 2008r.
Teraz znowu maluchy jadły i jadły i jadły... i w końcu śpią
Nawet nosa tam nie wsadzę, żeby im nie przeszkadzać... no chyba, że mnie Melba do tego zmusi... już ona ma swoje sposoby na mnie... w głowie jej się poprzewracało od tego macierzyństwa i uważa, że wszystko kręci się wokół niej, a ja jestem na każde jej zawołanie i zrobię wszystko co sobie wyduma
Oj, muszę z hrabiną porządek zrobić 
No to mam fotkę kojca
Troszkę mi się źle drzwiczki wymierzyło i będę musiała je dociąć o jakieś 3 cm, ale i tak nie przypuszczam, żeby maluchy miały szanse je otworzyć, no przynajmniej na pewno jeszcze nie teraz 
Cała konstrukcja, banalnie prosta, kolejne ścianki połączone kątownikami, drzwiczki na zawiasach a spód wyłożony grubą wykładziną dywanową. Ale mam w końcu spokojną głowę, że maluchy nigdzie dalej się nie wybiorą i nie wlezą w jakąś dziurę 
A no i oczywiście w kojcu nadal króluje pudełko porodowe
bo ze mnie ... a nie kot alfa i nie potrafię Melby przekonać, żeby się go pozbyć
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz