Gdy wróciłam z pracy z lekka wypompowana ułożyłam się z dzieciakami do mizianek a że pozycja troszkę zbyt wygodna i sielankowo mi się zrobiło jak mnie szkraby oblazły to... usnęłam Budzę się, rozglądam, szkraby zniknęły jedna Marysia tylko rozwalona jak turecki basza na moim brzuchu reszty brak Rozglądam się dalej po całym pokoju, zaglądam na parapet, do budek, pod łóżko... no nie ma Podnoszę głowę do góry i co widzę Agat i Amelka śpią w najlepsze na najwyższym hamaku dorosłego drapaka
Widok z góry (ja na taborecie kuchennym a aparat prawie pod sufitem )
Ciotka Tinka też nie mogła uwierzyć, że je ukochane miejsce te pchły pozwoliły sobie zająć
Tu znowu uskuteczniałam podsufitowe wygibasy
Cześć ale nam się dobrze spało następnym razem musisz przyjść tu z nami
Maluchy rosną niesamowicie chwilami jestem w szoku jak wsadzam dzieciaki na wagę... a już Agat to naprawdę daje czadu No ale nie da się ukryć, ze maluchom apetycik dopisuje Jeszcze tylko Marysi nie zdołałam przekonać do suchej karmy Twierdzi, że jest to niejadalne i nadal wcina tylko mixol, no i oczywiście mleczko mamusi. Za to Agat i Amelka zawijają suche aż miło.
I jeszcze Agat mruczy jak traktor od urodzenia, terkocze i świerszczy też już od długiego czasu, a wczoraj dodał kolejny efekt dźwiękowy do swojego repertuaru... Agat warczy jak pies Odkryłam tę nową umiejętność, gdy złapał piłkę w pyszczek i biegał z nią jak wariat po całym pokoju, jednocześnie wydając z siebie odgłos najautentyczniejszego warkotu
Goliash, ja Cię nie chcę straszyć ale Agat to chyba będzie kot orkiestra
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz