wtorek, 23 czerwca 2009

28 październik 2008r.

Na tym pięknym... Brynowie to ja się czuję trochę jak w pogotowiu ratunkowym... czyli według moich przynajmniej doświadczeń jeszcze gorzej niż w normalnej przychodni, szybko, szybko, następny proszę... A teraz jeszcze następny telefonu nie odbiera :czekam: Trzeba mieć anielską cierpliwość a ja do cierpliwych to raczej nie należę... Najlepiej to mieć zdrowe zwierzaki i odwiedzać weta tylko przy okazji szczepień i takich tam... wtedy jest bardzo przyjemnie mieć do czynienia z weterynarzami...
Dobrze chociaż, że moje maleństwo wcina aż mu się uszy trzęsą i przybiera na wadze
:serce: Chyba oczka mu się już całkiem otworzyły i wygląda teraz troszkę jak ET :oczami:

Od 3 godzin mój stary wet nie odbiera telefonu... No ale cierpliwa to ja może nie jestem, ale za to uparta jak osioł ;)

Dodzwoniłam się
:mrgreen: a właściwie to wet oddzwonił do mnie, od jutra przejmuje malucha, dzisiaj postanowiłam jeszcze jechać na Brynów bo już było troszkę późno, a chciałam, żeby mały dostał antybiotyk o chociaż zbliżonej porze.



Tinusi mi żal
:zalamany: bardzo by chciała cały czas być przy maluchu... no ale to niemożliwe, więc wpuszczam ja w porach karmienia, asekuruję małego, żeby lizała tylko tam gdzie mu krzywdy nie zrobi i pozwalam jej potem troszkę z małym pospać, ale tylko pod moją kontrolą... Dobrze, że Tinka ma memlakowatą Maryśkę, na której może ćwiczyć matkowanie

A Floruś już wie co dobre :mrgreen: a jak mu brzusio całuję to mruczy :serce: i tylko się nastawia jeszcze tu i tu i tu :serce: A tak w ogóle to niezwykle inteligentny chłopak :diabolek: obfukał wczoraj jedną wetkę fukadełko moje kochane :serce:

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz