wtorek, 23 czerwca 2009

30 październik 2008r.

Florek wędrowniczek :mrgreen:






No starczy już tych fotek, ja chcę jeść


Miaukun pełną gębą ale rośnie mi dzieciątko a to najważniejsze!

Wydaje mi się, że jest coraz silniejszy :mrgreen: A i nowy sposób karmienia też mu chyba służy :mrgreen: Śpi tyle ile chce, jak się obudzi to zaczyna wędrówki, potem dulda jak smok zazwyczaj po 4 ml. Potem znowu troszkę podrepta, pomemla moje palce, każe się miziać i całować i po chwili woła znowu o jedzenie :mrgreen: dopija jeszcze ze 2 ml, potem robi rozkoszne bach na plecki i wywala brzusio do masowania i całowania :mrgreen: Mruczy przy tym jak orkiestra :mrgreen: łapkami mizia mnie po twarzy i robi rozkoszne minki i w końcu usypia. Przed zaśnięciem przypomina mi bardziej ludzkie niemowle niż kociątko może dlatego, że leży na pleckach i majta łapkami i to głównie przednimi, najzabawniejsze jak łapie mnie za nos tymi łapciami :mrgreen: Strasznie słodki z niego dzieciak :serce:
Aaaa, zapomniałabym, jeszcze jedna, jak dla mnie optymistyczna sytuacja miała dzisiaj miejsce
:mrgreen: Mój wet nie mógł dzisiaj do nas przyjechać, więc pojechałam do niego do lecznicy, strojąc oczywiście fochy, żeby dał odpowiednie wytyczne swoim pracownikom i żebym nie musiała z maleństwem czekać No i przyjęła nas wetka, która nie była wprowadzona w szczegóły, miała tylko dać Florkowi zastrzyk. No ale jakaś taka przejęta, że mi małego wybadała i wyoglądała, przepytała mnie jak się czuje, jak je, przybiera na wadze itp. No i widzę, że ma trochę nietęgą minę i duma W końcu nie wytrzymała i mi się pyta: no ale właściwie to dlaczego maluch ma dostać ten antybiotyk, skoro on wygląda na zupełnie zdrowego kociaka :D :D :D

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz