6 lipiec 2008r.
Kojec sprawuje się, jak na razie na medal
Mamy nawet maciupki sukces. Dzisiaj Melba podjęła nieśmiałe próby, żeby nakarmić dzieci poza pudełkiem
Co prawda zaraz i tak poszła do pudełka i karmienie było jak zwykle, ale małymi kroczkami, chyba w końcu uda nam się pudełka pozbyć 
Problem polega na tym, ze jutro wracam do pracy
i Melba musi wykazać się choć odrobiną samodzielności
A niestety ciągle, każde karmienie odbywa się z moim udziałem
Nawet jeśli nie muszę pomagać maluchom w wydobyciu cycusiów spod wielkiego brzucha Melby
to ona wciąż potrzebuje ode mnie wsparcia przy karmieniu
Nawet w nocy woła mnie do każdego karmienia i tak leżymy łeb w łeb, a Melba co jakiś czas spogląda na mnie pytająco i muszę jej powiedzieć, że wszystko jest w porządku, wygłaskać i dopiero kładzie spokojnie główkę
No nic, mam plan
ciut Melbę oszukać i troszkę przestawić dzień z nocą, żeby dzieciaki były najedzone jak mopsy jak będę wychodzić
Zobaczymy jak mi się uda z realizacją
A tymczasem dzieciaki z każdą chwilą robią się coraz fajniejsze
Agat 
Aluś
nie pozował zbyt długo, ale za to jak ładnie
Amarilla 

Agat zaczyna mnie sobie całkiem wokół pazurka owijać
Kolejne karmienie, a że koty już bardzo dorosłe
zamiast iść spać baraszkują
I co znów robi Agat
dryptu, dryptu i już jest przy mnie, najpierw brzusio do miziania, potem główkę nadstawia i najautentyczniej barankuje
Odpycha rodzeństwo, bo to on chce być przy mnie
A w końcu przytula się całym ciałkiem, cudnie mruczy i usypia
Amarillka i Aluś robią to samo (z wyłączeniem baranków), ale nie z taką intensywnością i nie z taką pasją jak Agat
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz