Aluś jest dziewczynką :)
Dzisiaj w nocy
tuż po północy
gdy miziałam Agata po brzusiu, nagle doznałam olśnienia
Hmmm
, u Agata od jakiegoś już czasu, gdy mi brzusio do miziania wywala widzę zalążki pomponów
ale czy ja kiedykolwiek zauważyłam taką ozdobę u Alka
Miziam brzusio Agata i dalej myślę
a jak powszechnie wiadomo, myślenie ma przyszłość
Miziam więc i myślę, widziałam czy nie widziałam, oto jest pytanie
Nic nie wymyśliłam
poszłam więc po Alka, odwracam kołami do góry, zaglądam pod ogon
i cóż tam widzę... Nie może być 
Biorę więc Agata w jedną rękę, Alka w drugą...
Nie może być 
Biorę Marysię w jedna rękę, Alka w drugą...
Nie może być 
Biorę Marysię w jedną rękę, Agata w drugą...
Nie może być 
W końcu dzieciakom się znudziło
i zaczęły marudzić, że już tak nie chcą
Mówię wiec sobie, późno jest, może mi co dolega
Prześpię się i rano powtórzę cała operację
O poranku nic się nie zmieniło 
Aluś to dziewczynka 
Tym razem pobiłam własny rekord spostrzegawczości
po miesiącu z nakładem raczyłam zauważyć, że domniemany Aluś to Alusia
Ale faktem jest, że w celach poznawczych
zaglądałam im pod ogonki tylko po urodzeniu
Gdzie by mi przeszło przez myśl, że taka wielka bambaryła to może nie być chłopak
No i owszem w porównaniu z Agatem ma słodka buziunię, ale taką samą miał Onyś w tym wieku 
No a przy delikatnej, słodkiej i subtelnej urodzie Marysi... no cóż
Alusia i Marysia, dwie siostrzyczki

Ale przede wszystkim ta wielkość
waży przez cały czas tyle samo co Agat, albo czasem ciut mniej (dzisiaj rano 730 g a miesiąc skończyła w niedzielę), łeb jak sklep
łapska jak u wilczura 
A to dziewusia 
Przypuszczam, że minę miałam... podobną do Onysiowej 
Dłuższą chwilę nie bardzo mogłam w to uwierzyć i posądzałam się i brak co najmniej kilku klepek
Jeszcze teraz co jakiś czas zaglądam kociakom pod ogonki
ale wciąż nic się nie zmienia
, a porównując Agata do dziewczynek
naprawdę nie można mieć wątpliwości
Myślę, ze po porodzie w jakimś stopniu zasugerowałam się i wagą i wielkością
, no bo przecież niemożliwe
żeby to nie był chłopak, skoro wygląda identycznie jak kociak, który chłopakiem jest na bank
...A jednak możliwe 
Teraz mój dylemat nr 1, to co zrobić z imieniem nowo odkrytej dziewczynki
Na pewno opcja, żeby z Alejandro zmienić na Alejandra odpada, bo już jakiś czas temu sama stwierdziłam, że to imię ani troszkę nie pasuje ani do charakteru ani do wyglądu
Alusia pasuje
Ale zastanawiam się czy małej całkiem nie przechrzcić
Szczególnie, że miałam na oku imionka dla dziewczynek, które mi się bardzo podobały
Najbardziej mi chodzi po głowie Amelka
to chyba pasuje do niej jeszcze bardziej niż Alutka
A ja ciągle patrzę pod ten ogonek, bo własnym oczom nie mogę uwierzyć 
Choć z drugiej strony to ciągle mnie jedno zastanawiało
Jak to możliwe, że kotuś, który sprawia wrażenie najbardziej ciapowatego z rodzeństwa jest jednocześnie taki rezolutny
No bo kto pierwszy obczaił jak się na łóżko pańci wchodzi?
Kto rozpoczął kuwetkowanie?
i teraz za każdym razem gdy się siusiu zachciewa, to Alusia pędzi do kuwetki i robi si jak należy
Kto jest najbardziej odważnym kotkiem i pierwszy się ładuje każdemu na kolana i strasznego
Onyksia się nie boi ani troszkę? Kto pije mleczko z miseczki? Kto zaczął pierwszy biegać jak wariat za wstążeczkami? Przecież aż tak rozgarnięta to musi być dziewczynka 
No ale i tak jak przyjdzie wet, to pierwsze co mu podstawię pod sam nos pupy maluszków
bo może jednak zwariowałam
No ale jak mogłam aż tak zwariować, skoro to wygląda tak: u Marysi i Alusi - odległość ok 0,5 cm, u Agata - 0,5 - dwie kropki i kolejne 0,5
Na razie postanowiłam dać dzieciakom święty spokój
poczekam na weta, może coś razem mądrego wydumamy
W końcu co dwie głowy to nie jedna i co cztery ręce to nie dwie
Na chwilę obecną nie ma to jakiegoś ogromnego znaczenia czy to Aluś czy Alusia (z ewentualną Amelką wstrzymam się do ostatecznego rozstrzygnięcia) a dzieciaki są w takim wieku, że za długo na jednoznaczną odpowiedź nie przyjdzie mi czekać 
Może być coś w tym co mówił wet z różnym rozwojem u dzieciaków
Agat jest większy, nie dużo ale jednak i ostatnio nagle mi mocno wysmuklał, ciałko się wydłużyło, łapki też, a Alus(ia) to ciągle jeszcze puchata kulka, chociaż też już na coraz dłuższych łapkach
Poczekamy zobaczymy
lekcja cierpliwości na pewno mi nie zaszkodzi
Ale powiem Wam w wielkiej tajemnicy
że bez względu na finał, cała ta afera ogromnie mi się podoba
A Alusi(owi) chyba coś za bardzo podoba się bycie gwiazdą
i dalej uskutecznia kolejne atrakcje. To pierwszy dzieciak, którego Onyś polubił. Spacerowali sobie wspólnie po mieszkaniu
wyglądało to tak jakby Onyś dziecko oprowadzał po włościach
W tak zwanym międzyczasie miało miejsce coś, co mnie zaś wprowadziło w osłupienie
(jeszcze trochę a mi taki wyraz twarzy zostanie
) Aluś(ia) w trakcie wycieczki zapuścił(a) się w okolice nosa Zuzanki, Zuzia nic, podchodzi Onyś, jak go nie sieknie po głowie z wielkim sykiem: spadaj bzidalu, to mój kotek
jak Onyś się odsunął, dalej z idealnym spokojem przyglądała się jak dzieciak paraduje pod samym jej nosem 
No ale w końcu Onyś Alusia(e) zaś przechwycił... i zaprowadził do własnej miski z ...miamorem
A Alus(ia) dawaj za tego miamora, ale super jedzonko
Oczywiście zabrałam smarkacza nim zdołał coś dziubnąć
ale może kurczaka lub indyka to można by im już spróbować ugotować?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz