piątek, 5 czerwca 2009

12 lipiec 2008r.

Amarilla czyli Marysia to uosobienie słodyczy i niewinności połączone z wyjątkowym sprytem i inteligencją, którymi wykazała się już w pierwszych chwilach po urodzeniu :mrgreen: To ona zabrała się ochoczo i energicznie za rozruszanie cycusiów mamy i poprzecierała szlaki rodzeństwu. Dzisiaj nadal głównym jej zajęciem jest walka o cyce z dwoma braćmi bambaryłami :hyhy: którzy swoimi niezbyt skromnymi kształtami usiłują zagrodzić dziewusi drogę do jedzonka... Ale nie z Marysią te sztuczki Wciska się dzielnie pomiędzy braci i znajduje drogę do jedzonka, a wielokrotnie młóci swoimi łapusiami po głowach braci :hyhy: z takim impetem, że z lekka ogłuszeni ustępują małej miejsca :mrgreen: Głównie wygrywa z Alkiem, którego już nauczyła poszanowania dla płci pięknej, Agat natomiast zazwyczaj pozostaje niewzruszony :bezradny:
Marysia najpiękniej ze wszystkich daje mi buziaczki i przychodzi pod sam mój nos w celu wystawienia brzusia do całowania :serce:
W coraz częstszych i coraz dłuższych już chwilach zabawy, Amarilla biega jak mała torpedka po pokoju, wskakuje na braci całym ciałkiem i tarmosi ich niemiłosiernie Niech sobie nie myślą, że jak jest mniejsza to nie da sobie z nimi rady Dzisiaj wpadła na pomysł nowej zabawy, usiłowała zamordować moje stopy :oczami: I dzisiaj również sterroryzowała własną matkę zagoniła ją pod łóżko, tak że Melba nie miała jak się ruszyć :hyhy: i dorwała się nadprogramowo do cyca :mrgreen: a co, w końcu pełen luksus i komfort przy jedzeniu, bez tych dwóch zawalidróg


Alejandro czyli Aluś, spokojne, kochane dziecko :serce: Czasem jeszcze zdarza mu się zgubić w pokoju i zaczyna popłakiwać za mamą Ale uratowany od razu wygina całe ciałko i rozkosznie się przeciąga Chyba nadrabia zaległości miziankowe ze mną, bo poprzednio był ostatni do mizianek i łypał na Marysię i Agata z lekkim niesmakiem i zdumieniem, a cóż może być miłego w przytulaniu się do tej wielkiej dziwnej stwory Ale któregoś dnia przyczłapał do mnie, wdrapał się na moją szyję i na niej usnął :serce: chyba mu się to spodobało bo od tego czasu stał się pierwszym przytulankiem :serce:
Aluś często się czemuś baaardzo dziwi ;) Siada wtedy nieruchomo i wpatruje się zdumionymi oczkami w owo coś... Pierwszym tym czymś byłam ja :mrgreen: jego zdumienie nie miało granic, jak można tak wyglądać :szok: Teraz dziwi się to na widok myszek, to innych zabawek ;) Ale nie przeszkadza mu to wcale w ganianiu po całym pokoju i baraszkowaniu z rodzeństwem :mrgreen: Gdy dziś zobaczył jak Marysia tarmosi moją stopę, bez dłuższej chwili zastanowienia dobrał się do tej drugiej


Agathangelos czyli Agat :serce: Na pierwszy rzut oka może się wydawać ciapowatym miśkiem :hyhy: Ale niech nikogo te pozory nie zmylą, już on wie jak o siebie zadbać :diabolek: Niby bezszelestnie, bez przepychanek i marudzenia pierwszy zawisa na cycu i to oczywiście tym najlepszym :diabolek: A jak już zawiśnie, to przysysa się z taką siłą, że właściwie nie da się go ruszyć :diabolek: Gdy Aluś tak ze trzy razy w trakcie jednego karmienia zmienia menu, Agat uparcie wisi na swoim cycu i ciągnie... jak odkurzacz Bardzo często jego posiłek kończy się w taki sposób, że w końcu cyc wysuwa mu się z paszczy, a on ... nosem ląduje na podłodze czego oczywiście nie zauważa i śpi jak suseł. Czasem gdy Melba serwuje posiłki zbyt często, odsysa się ustępując miejsca rodzeństwu i wtedy przyczłapuje do mnie i z rozkoszną minką albo wywala brzuch do miziania, albo obgryza mi palce :mrgreen:
Agat jest pionierem w odkrywaniu wszelkich nowości
:mrgreen: On pierwszy pokonał długość dywanu, pierwszy próbował skakać, pierwszy zaczął tarmosić rodzeństwo :diabolek:
A wczoraj wieczorem odkrył, że oprócz cyca jest jeszcze inne jedzonko
:diabolek: w misce mamusi :trwoga: Zabierałam go na drugi koniec pokoju, a ten z uporem maniaka czterokrotnie wracał do miski i wpychał tam swoją paszczę :diabolek:

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz