Jak na razie odważyłam się jedynie na to, że pozwoliłam Tince i Onysiowi stać w uchylonych drzwiach Maluchy baraszkowały na dywanie, a Tinusia i Onyś przyglądały im sie jak zaczarowane Były jakieś półtora metra od dzieciaków i nie zauważyłam żadnych oznak niezadowolenia, czy chęci połknięcia dzieci jedynie zwyczajne zainteresowanie, tyle że całkiem spore to zainteresowanie Głównie Tinka rwała sie, żeby wejść i podejść bliżej do tych bliżej nie zidentyfikowanych klusek no ale delikatnie jej to wyperswadowałam Jak to dobrze, że ja mam takie grzeczne koty No ale grzeczność grzecznością - lepiej żeby to pierwsze spotkanie maluchów z dużymi kotami odbyło się bez niepotrzebnych stresów
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz