piątek, 5 czerwca 2009

2 lipiec 2008r.

Nadal staję na głowie, żeby nie myśleć o tym co się stało, bo koszmarny ścisk w żołądku ciągle wraca... Najgorzej jest gdy przychodzi czas ważenia... ręce mi latają, ścisk w żołądku, nagle mam problemy z podstawami matematyki... a potem ulga, kolejny raz dobrze, kolejne 12 godzin za nami.
A gdy patrzę na maleństwa wojujące przy cycach, udające chrabąszcze, słodko śpiące, patrzące mi w oczy... na nowo zachciewa się żyć. Zaraz Wam zresztą pokażę
:mrgreen:
Ale najpierw może w końcu powiem jakie dzieci mają imionka. Nadałam je im już dawno temu, ale ciągle jeszcze nazywam je zamiennie, raz tymi roboczymi - indiańskimi ;) , a raz już oficjalnymi.

Największy i najspokojniejszy z dzieci, chłopak, który wie czego chce i nie traci czasu ani energii na jakieś zbędne głupoty
;) jak przepychanie się przy cycach, on po prostu przysysa się z taką siłą, ze jest nie do ruszenia przez rodzeństwo i wypluwa cyca, gdy się naje. Czasem ma jeszcze ochotę, na to, żeby się troszkę powiercić, czasem juz najedzony położy się na pleckach, przeciąga się, ziewa, zagląda mi w oczy, mruczy :serce: to on pierwszy przyszedł do mnie na mizianki :serce: A czasem po prostu idzie spać. Dzisiaj nie miał zupełnie nastroju do pozowania, najpierw był zaspany i chciał jeść... a potem był najedzony i chciał spać ;)
Biały Pazur - Agathangelos czyli Agat :serce:

Mniejszy... no z tym mniejszy to ja troszkę przesadzam :oczami: Różnica wagi to 10 do 15g, ale jednak zawsze ciut mniej niż Agat :oczami: Ciągle w rywalizacji z siostrą o bardziej dostępnego cyca, zero poszanowania dla płci pięknej ;) To on najczęściej daje buziaczki Melbie :serce:
Mieliśmy przerwę techniczną :mrgreen: Melba ogłosiła, że pora karmienia, już kontynuuję :mrgreen:
I to od niego Melba zaczyna zazwyczaj budzenie i toaletę dzieci. Gdy Melba w trakcie karmienia robi przerwę i sama idzie do swojej miski, on pędzi za nią :laughing: Już kilka razy prawie go wyciągałam z jej miski :racja: Synuś mamusi :serce: Bardzo często, gdy już się naje oczywiście, leży w pozycji sfinksa z wysoko uniesioną głową i to on najczęściej patrzy na mnie tym zdumionym wzrokiem: o matko, jak ty wyglądasz no ale trudno, nikt nie jest doskonały :bezradny:
Biała Broda - Alejandro (czytane z hiszpańska przez "h" ;) ) czyli Aluś, a czasem zdarza mi się mówić o nim Olo :serce:

I dziewusia :serce: Przy chłopcach wydaje się taka maleńka i krucha :smoczek: Ale jej wagę codziennie :hyhy: porównuję z wagą Melby, w tym wieku oczywiście :hyhy: i albo idą łeb w łeb, albo malutka ciut mniej od mamy, a Melbusia do maleństw nie należała :oczami: Mimo, że jest mniejsza niż bracia, sprytu i energii jej nie brakuje i wielokrotnie zmusza Alka, żeby łaskawie wlazł pod brzuch Melby, a sama wisi mu nad głową. Jest bardzo ruchliwa, bardzo ciekawska, gdy położyłam ją dzisiaj na poduszkę fotograficzną, drałowała po niej jak mała torpedka, cały czas usiłując zejść na dół, żeby zwiedzić moje łóżko :serce:
Szylkrecia - Amarilla, zdrobniale Marysia :serce: Zastanawiałam się czy tutaj o tym pisać, ale dla mnie to ważne. Marysia na cześć Pani Marii z hodowli Ewenement, za nieocenioną pomoc, którą od Niej dostaję, za Wielkie Serce, za Melbę i za Onysia... za całokształt


Maluszki razem :serce:

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz