20 luty 2008r.
Od powrotu z wystawy mam małe problemy wychowawcze z Zuzanką
Ta pokraka chyba doszła do wniosku, że Onyksiowi i Tinusi zafundowałam jakąś super atrakcję
a ją podła tej przyjemności pozbawiłam
Na mnie ciągle burczy, niby przychodzi na mizianki, ale od czasu do czasu nagle jej się przypomina, widać zły błysk w oczach: ty małpo
i pac mnie łapą, albo zębiskami w rękę... Onyksiowi i Tinusi też co jakiś czas da po pysku
Tylko Melbie nic nie robi, no ale w końcu obie zostały tak niecnie pominięte
Generalnie naburmuszyła mi się strasznie szanowna księżniczka. Jak to dłużej potrwa, to jednak zmienię zdanie i zabiorę złośnicę na wystawę do Katowic, niech sobie zobaczy jaka to wielka przyjemność
Choć pewno trzeba byłoby ją szybko do domu odwozić, bo może się wydzierać w niebogłosy... Matko, ale ja te koty rozbestwiłam
żeby aż takie demonstracje robić... zazdrośnica jedna...
Próbuję ja przekupić
zadziera nosa, nie ze mną te sztuczki
Tiutiam jak oszalała
a tej potworze jakby to przyjemność sprawiało
robi miny: ty sobie nie myśl, że się byle czym wykpisz
więcej pokłonów przed hrabinią Zuzanną, może łaskawie się zastanowię
i plask Onyksia po głowie
A tymczasem czort, a przepraszam potężna 3 kilogramowa tygrysica
najwyraźniej, jako pępek świata, jest w swoim żywiole i panoszy się dumnie pusząc ogon
Większą część popołudnia zajmowała miejsce honorowe, czyli mój brzuch, to ugniatając, mrucząc i nadstawiając łepetynkę do mizianek, to rzucając groźne spojrzenia poparte głuchym bulgotem z głębi brzucha
Dobrze, że reszta kotów jest pokojowo do świata nastawiona bo mogłoby nie być aż tak zabawnie. A tak patrzą na Zuźkę jak na wariata i jej we wszystkim ustępują. Ale idzie chyba ku lepszemu, zaczyna ze mną gadać
gagatek jeden
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz